Banici Azjatyckich Motocykli

Forum miłośników chińskich motocykli, jak również koreańskich, indyjskich i japońskich.
Teraz jest czwartek 28 mar 2024, 15:43
Motorus


Strefa czasowa: UTC + 1




Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 2 ] 
Autor Wiadomość
PostNapisane: czwartek 08 wrz 2011, 10:14 
Offline
Szturmowiec Imperium
Avatar użytkownika

Dołączył(a): wtorek 06 wrz 2011, 10:47
Posty: 14148
Lokalizacja: Niemal Piaseczno
Płeć: Banita
Motocykl: JL150>GV650>DL 650>DL650A x2
Podobno wszyscy domagają się relacji???

Oto ona:

Nadszedł długo oczekiwany piątek. Na szczęście w wakacje miasto jest mniej zakorkowane i bez problemów docieram (razem z Maksem) na miejsce zbiórki, na stacji już czeka Qwintus. Tankowanie i czekamy na resztę. Ustalamy z Qwintusem, że zdecydowanie opłaca się pojechać przez Leszno. Na stację przyjeżdża Umek, Qwintus promienieje i dzwoni do Bandziorka - w kilku ciepłych słowach daje mu znać, że wszyscy czekają tylko na niego :)
Po chwili jesteśmy w komplecie, wszyscy zatankowali, przyglądamy się chmurom i wyruszamy. Po chwili robi się chłodniej i zachmurzenie wyraźnie wzrasta. Bandziorek zatrzymuje grupę i sugeruje przejazd przez Łomianki - na szczęście ten pomysł przegrał w głosowaniu. Jedziemy dalej i deszczyk nas jednak dopada, nie jest zbyt wielki, ale i tak wszyscy modlimy się żeby przestał :)
W okolicach Nowego Dworu Mazowieckiego wbijamy się na trasę Gdańską i korzystając z kawałka lepszej drogi rozwijamy skrzydła. Niestety ruch jest dość spory i jeszcze trochę kropi. Niedługo deszcz przestaje padać i dość szybko wysychamy. Po przejechaniu około 90km, Bandziorek zrównuje się ze mną i daje znaki - że jest głodny :), potwierdzam odczytanie znaku ale na razie jadę dalej - postój zrobimy już po przejechaniu połowy drogi. W lusterku wiedzę, że mamy towarzystwo - jak to już wielokrotnie bywało, naszego ogona uczepił się przygodny motocyklista :)

Gdy po przejechaniu 120km, zjeżdżamy z trasy na posiłek, "znajda" dalej jedzie za nami :)
Na parkingu witamy się i przedstawiamy - kolega śmigał na CBR 1000 Fireblade, jechał z Otwocka przez Łomianki - jak się okazało ulewa była tam tak silna, że samochody się zatrzymywały, a nasz nowy kolega, dopiero teraz mógł wylać wodę z wodoszczelnych sakw :) (były wodoszczelne - nawet kropla wody się z nich sama nie wylała ;))

Część z nas jeszcze nie jadła obiadu, więc rozsiadamy się wygodnie i bez pośpiechu najadamy do syta. Nasz nowy kolega przyznał się, że też jedzie na Grunwald, że nie ma żadnego zaklepanego miejsca, ba nie ma nawet namiotu.....
Oczywiście zaprosiliśmy go do nas, i po posiłku ruszamy dalej razem (jeszcze podczas obiadu kontakt telefoniczny z drugą grupą Warszawską - Pszczółka mówi, że też pojechali przez Leszno i podaje aktualną pozycję - dobrze im idzie!)
Na drodze było dość ciasno, sporo samochodów podążało na mazury i nad morze, mimo to staraliśmy się jechać dość szybko i sprawnie. Przed Olsztynkiem skontaktował się z nami Wiekowy - spytał gdzie jesteśmy, i przekazał kilka uwag dotyczących trasy. W Olsztynku tankowanie i małe zakupy. Lecimy dalej, gdzieś między Olsztynkiem a Ostródą gubimy ogon - kolega niestety nie był w stanie nadążyć za nami.... albo zmienił zdanie.
Zaraz za Olsztynkiem zapada ciemność, jedzie się dużo gorzej. Owady złośliwie rozbijają się o szybkę w centralnym punkcie :) Przed Ostródą zjazd w prawo i po chwili jesteśmy w Starych Jabłonkach. Nigdzie nie widzimy szyldu reklamującego ośrodek, więc pytam o drogę pierwszych, (trzeźwych) napotkanych ludzi - dostajemy koordynaty i w drogę - na szczęście nie musimy nadkładać drogi. Skręcamy w las - droga okazuje się raczej przełajowa, żeby widzieć choć trochę więcej, jadę z otwartą szybką, raz czy dwa tylne koło miało chęć decydowania o kierunku jazdy, ale nadal utrzymuję decydujący głos w tej sprawie, w lusterku widzę, że Umek też sobie radzi. Wjeżdżamy na teren ośrodka, przy bramie kierownik i Sowa - pokazują nam dalszą drogę. Przez chwilę zastanawiam się czy Sowa mnie nie wkręca, mam jechać po chodniku, potem pod górkę, przez wąwóz i znów po górkę???? Ale na szczycie po prawej stronie już widać namioty i motocykle :) Następuje gorące przywitanie, nagle zdziwienie - gdzie jest Bandziorek i Qwintus??? przecież jechali tuż za nami???? Czyżby Bandziorek zatrzymał się przed Ośrodkiem żeby wyczyścić motocykl???? Po chwili wjeżdża Bandziorek, jest lekko przerażony - położył Aquilę....... Weronika ucierpiała podczas tej gleby i boli ją noga. Umek dobywa z kufra apteczki i idzie z pomocą, szkody w motocyklu niestety też są, złamał się lewy podnóżek, i może coś jeszcze ale w ciemnościach nic nie widać. Wśród namiotów pojawia się motocykl Qwintusa - niestety również miał przygodę. Pośpiesznie rozbijamy namioty, bo grill już na nas czeka. Niecierpliwie czekamy na przybycie drugiej części ekipy Warszawskiej. Sowa wyjeżdża im na spotkanie i umawiamy się, że gdy będą już blisko, da znać żebym wyszedł na pomoc (gdyby była potrzebna). Po chwili w lesie słychać motocykle - niestety słychać też, że silnik wchodzi na obroty - ktoś leży..... Pędzę przez las, z górki powoli zjeżdża Pszczółka - witamy się w przelocie - mówi mi, że leżała, ale wszystko OK, prosi tylko żeby zabrać jej kask porzucony w lesie, kawałek dalej Sowa jedzie motocyklem Lapilli - zatrzymuje się i przekazuje mi maszynę, kask Pszczółki jest bezpieczny, więc powolutku wjeżdżam na teren ośrodka. Za mną wjeżdżają Sowa i Moher - na szczęście to już koniec przygód na dziś.

Moher, jak tylko zsiada z motocykla zostaje porwany przez Bandziorka - ratuj nogę!!!!! Moher stara się być ostrożny, ogląda, dopytuje, zaleca zrobić rentgen - ale ponieważ noga nie puchnie, zostawiamy to na następny dzień. Spokojnie kończymy rozbijanie namiotów, oglądamy uszkodzenia motocykli. Najbardziej dostała Suzuki Qwintusa, ułamany set - brakuje podnóżka i dźwigni zmiany biegów....

Udajemy się na grill - Jon i reszta towarzystwa już tam czeka :) Posilamy się, noga Weroniki daje pewną nadzieję, z pewnym bólem, ale udaje się chodzić....
Qwintus wypytuje właścicieli ośrodka o kontakt do spawacza, który mógłby pomóc w naprawie motocykli - dodatkowo zdobywa również sekretną trasę dojazdową na Grunwald - która gwarantuje bezproblemowy dojazd (Jareczku jesteś Wielki - nie tylko duży) :)
Jarek jeszcze wysypuje Bandziorka - mamy wśród nas jubilata (a może nawet jubileusza) - odśpiewujemy gromkie Stoooooo Laaaat i czekamy na balangę urodzinową ;)
Robimy pamiątkowe zdjęcie z chlebem, następnie rytualnie zjadamy chlebek ze smalcem :)
Cześć z nas udaje się do jeziora - woda jest po prostu gorąca!!!!!
Jest to wspaniały relaks po podróży i chwila odreagowania po leśnych przygodach.
Późną nocą kładziemy się do namiotów.

Następnego ranka
Kiedy my spaliśmy, motocykle balowały - wiele z nich zmieniło swoje miejsca postoju..... na szczęście wszystkie się odnalazły :)
Bandziorek oczywiście czyści Aquilę, jeszcze raz ogląda maszynę - ucierpiał tylko podnóżek. Kolejna dobra wiadomość - Weronika chodzi bez żadnych problemów - na szczęście noga była tylko stłuczona (ufffffff)

Jeszcze poprzedniej nocy Rafters skleił ułamany podnóżek z Aquili. Spoina była na tyle mocna, że nikt nie był w stanie rozerwać jej rękami - niestety po zamontowaniu na miejscu, miejcie klejenia nie wytrzymuje - siła razy ramię - fizyka kolejny raz tryumfuje.

Wcinamy śniadanko, Bandziorek z Qwintusem udają się na poszukiwania spawacza, Rafers z ekipą wyruszają na Hel, natomiast reszta grupy wybiera się na miejsce bitwy. Tuż przed wyjazdem odzywa się Marek - Rosho. Tak jak zapowiadał pędzi już w naszą stronę :) Umawiamy się na spotkanie już na miejscu i wyruszamy. Trasa jaką zdobył Qwintus pozwala na bezstresowy przejazd naszej grupy. Trasa jest mało uczęszczana i choć momentami asfalt nie jest zbyt równy, dajemy radę i dojeżdżamy do celu.

Na polu bitwy jest bardzo gorąco (potem dowiedziałem się, że w słońcu było ponad 40 stopni). Szukamy skrawka cienia, a każdy powiew wiatru jest błogosławieństwem. Jon udaje się w sekretne miejsce, żeby podstemplować dyplomy dla uczestników wyprawy - a my prowadzeni przez przewodniczkę - porzucamy go ...... O tym, że był to błąd przekonujemy się po chwili - komórki nie działają, sieć jest przeciążona, a odnalezienie się w tym tłumie graniczy z cudem.
Wysyłamy SMSy do Jona i do Rosho przekazując możliwie najdokładniej nasze położenie - ale niestety bez skutku.
Upał nie ustępuje - ustalamy, że nie będziemy czekać do końca bitwy - zobaczymy pierwsze starcie rycerzy i dajemy dyla - żeby nie mieć problemów z wyjazdem.
Gdy zaczyna się rekonstrukcja bitwy, okazuje się, że na to starcie przyjdzie trochę zaczekać - rycerze jeżdżą na koniach w tę i z powrotem, palą chałupę, a walki jak nie było tak nie ma....
Moher rzuca twierdzenie, że to My będziemy grać rolę Krzyżaków - stoimy na słońcu, na rycerze są ukryci w cieniu......
Na wszelki wypadek wycofujemy się - powoli udajemy się na parking. Niestety wielu ludzi ma ten sam pomysł i przedrzeć się wcale nie jest łatwo, dodatkowo inscenizacja bitwy szybko dobiega końca.....
Na parkingu formujemy grupę i wyjeżdżamy - niestety nie możemy wrócić tą samą drogą - Policja zmienia organizację ruchu i jest to droga jednokierunkowa, po przejechaniu kilkuset metrów lądujemy w gigantycznym korku. Próbujemy się przedzierać wykorzystując zalety motocykli, ale robi się coraz ciaśniej.....
W lusterku widzę, że grupa co raz bardziej się rozciąga - to niedobrze, ale nawet nie bardzo jest jak stanąć z boku..... W pewnym momencie jesteśmy dość blisko siebie - dowiaduje się, że już motocykl leżał - na szczęście bez strat.... Przeciskamy się dalej, zaczyna brakować wody.... Maks schodzi z motocykla i udaje się do restauracji - po chwili wraca - wody nie ma nawet w kiblu... Maks spotyka Umka i dowiaduje się, że cześć grupy zatrzymuje się żeby trochę odpocząć - chyba słuszna decyzja - niestety nie ma możliwości, żebyśmy cofnęli się do nich.
W pewnym momencie robi się luźniej - jest szansa, że to już koniec korka..... jest też gdzie się zatrzymać, parkuje motocykl, razem ze mną staje Wiesław. Wiesław częstuje mnie wodą - wielkie dzięki!!!!, ustalamy, że czekamy tu na resztę. Ponieważ Maks po zejściu z Motocykla idzie piechotą - idę w jego stronę. Po drodze spotykam Krysza z Anią i Jacka z Maleńką - naradzamy się i ustalamy, żeby jechali dalej - mają zajechać do sklepu i zrobić zakupy na kolację, ja z Maksem poczekamy na resztę grupy. Chwilę później telefon od Sylwii - dowiaduje się, że będą czekać aż się rozluźni - umawiamy się, że zabiorę Maksa na coś do jedzenia i spotkamy się później. Wreszcie spotykam Maksa - jest nieźle wykończony, blady i ledwo idzie, nie ma nic do picia.... zabieram od niego kurtkę i ciągniemy w stronę motocykla. Przy motocyklu chyba widziałem jakiś barek - jest szansa na wodę.... Docieramy do motocykla, barek okazuje się prywatnym ogródkiem.... na szczęście przez płot wisi wywieszony wąż ogrodniczy - jest woda!!!!! Pijemy, polewamy się - żyjemy!!! Przy tym wodopoju spotyka się naprawdę międzynarodowe
towarzystwo - słychać rosyjski, niemiecki, angielski a nawet węgierski.
Wsiadamy na motocykl i jedziemy - korek faktycznie jest już znacznie mniejszy, a po chwili niknie i wreszcie możemy jechać nieco szybciej.
Zajeżdżam do restauracji niedaleko ośrodka - na parkingu wita nas Bandziorek :)
Razem z Qwintusem wybrali się na posiłek w to samo miejsce - dopiero tutaj dowiaduje się, że Umka motocykl został przewrócony przez pozbawioną rozumu kreaturę......
Wreszcie możemy odpocząć - posilamy się, kontaktujemy z Umkiem - jeszcze czekają - droga wciąż stoi.... Qwintus z Bandziorkiem wykorzystali ten czas na znalezienie fachowca, który dał radę pospawać zarówno złamany set jak i podnóżek z Aqiuli - mieli dużo szczęścia bo niełatwo znaleźć takich speców!

Wracamy do obozowiska - na miejscu jest już Rosho - udało mu się wyrwać szybciej niż nam. Oczywiście Wiesio, Krysz z Anią i Jack z Maleńką też już dawno są na miejscu.
Chwilę później przyjeżdża Jon z Anią - w końcu udało nam się spotkać.....
Nasi pod Grunwaldem jeszcze czekają - więc idziemy z Maksem nad jezioro - niestety okazuje się, że jesteśmy bardzo zmęczeni - kilka kółek w wodzie i musimy wyjść - łapią nas skurcze...

Robi się ciemno - rozmawiam z Bandziorkiem czy może jednak, nie pojechać do naszych - dziewczyny mogą być zmęczone.... Po konsultacji telefonicznej zapada decyzja - jedziemy! Zanim wyjechaliśmy dzwoni Sowa - akurat pojechał do Ostródy w poszukiwaniu bankomatu - ostrzega o nadchodzącej ulewie - sugeruje pochowanie wszystkiego i pozamykanie namiotów.....
Wyjeżdżamy - deszczyk lekko kropi, ale widać, że nawałnica już przeszła - droga jest mokra i sporo gałęzi na drodze. Odkręcamy manetki żeby szybko dojechać do celu....
Spotykamy się na stacji we Frygnowie - wszyscy są cali i zdrowi, serdecznie witamy się ze sobą i po chwili wyruszmy - już tradycyjnie prowadzę grupę. Deszcz już się wypadał i bez problemów dojeżdżamy do ośrodka - w lesie też już bez żadnych niespodzianek. Wreszcie wszyscy razem (no prawie - bo grupa Raftersa jeszcze wciąż w drodze)

Komentarze na temat bitwy są zgodne - wiele nie zobaczyliśmy, przejazd był koszmarem.....
Późno w nocy Rafters przyprowadza swoją grupę - niestety niekompletną, brakuje Krugera, jego motocykl odmówił posłuszeństwa - na szczęście został w miejscu gdzie występowała cywilizacja i jest nadzieja, że znajdzie pomoc.

Rano pobudka - obiecaliśmy dostarczyć Maksa do domu na 12 - jeszcze dziś ma jechać w góry. Trzeba się zbierać.
Niestety zaczyna kropić..... gdy do spakowania zostaje już tylko tropik z namiotu zaczyna porządnie padać, a gdy mocowałem torbę do motocykla, ulewa szalała na dobre.... chowamy się przed deszczem w damskiej ubikacji :)
Gdy deszcz trochę słabnie, biorę motocykl Umka i wyprowadzam - początkowo miałem zamiar wyjechać tylko do bramy ośrodka, ale przez cały teren płynie woda.... przejeżdżam przez las i ustawiam motocykl już na asfalcie. Wracam po Aquilę - żegnam się ze wszystkimi (tymi co nie spali) i w drogę. W lesie kałuże takie, że muszę podnosić nogi z
podnóżków.... wreszcie na asfalcie - deszcz łagodnieje - ruszamy.
Zatrzymujemy się na pobliskiej stacji - trzeba coś zjeść, tankujemy motocykle i wcinamy po hotdogu - popijamy kawą.
W tym czasie deszcz rozkręca się na dobre i pojawiają się błyskawice.....
Na stacje podjeżdżają samochody, ale już nie mogą zatankować - z powodu burzy system nie działa.... chyba mamy trochę szczęścia...
Deszcz leje, ale ruszamy :) po przejechaniu około 40km Umek daje znać, zjeżdżamy na stację - ciśnienie strasznie spada, barometr pokładowy pokazuje, że trzeba coś na to poradzić. Przy okazji wylewamy wodę z butów :) Na stacji zjawia się duża grupa motocyklistów - o ile dobrze widzę, same drag-stary. Pozdrawiamy się, a po chwili gdy
przebierałem się w łazience rozmawiam z kolegą motocyklistą - wracają do Nowego Sącza - mają jeszcze 600km do zrobienia... wspólnie ustalamy, że deszcz nam nie straszny :)
Po kilkunastu kilometrach zaczyna się przejaśniać, zaczyna być widać słońce, jeszcze kawałek dalej i po deszczu nie ma już śladu :)
Do samej Warszawy już nie padało, w okolicach Nowego Dworu - nieco się zachmurzyło i chyba spadło kilka kropli deszczu, ale nie było to nic strasznego.

Dowiadujemy się, że w Starych Jabłonkach też pogoda się poprawiła i ekipa zbiera się do wyjazdu - dowiaduję, się też, że deszcz niestety wdarł się do kilku namiotów....

Podsumowując - jak zawsze dziękuję wszystkim za spotkanie, bardzo się cieszę, że miałem możliwość poznania ekipy z Czechowic-Dziedzic, kolegów Mrzystego i Wiesława (mam nadzieję, że nikogo nie pominąłem)
Zwłaszcza Wiesio okazał mi nieocenioną pomoc podczas przedzierania się z Grunwaldu - raz, że poratował spragnionego, a dwa, że kilkukrotnie umożliwił mi zmianę toru jazdy - blokując przejazd - wielkie dzięki Wiesiu.
Wielkie dzięki należą się również Kryszowi - którego podczas jazdy na Grunwald poprosiłem o pomoc w blokowaniu skrzyżowania - i Krysz bez wahania pomógł w sprawnym przejechaniu. (inni też aktywnie blokowali ruch gdy była taka potrzeba, ale postawa Krysza jest godna podkreślenia)

Co do samego Grunwaldu - myślę, że trzeba będzie tam jeszcze przyjechać, ale wcale nie pchać się na bitwę, o wiele ciekawsze rzeczy dzieją się w dniach poprzedzających inscenizację - są turnieje i próby do bitwy, które można bez problemu obejrzeć i bez tłoku wrócić do domu - a w dniu inscenizacji można poleżeć w jeziorku lub pojechać nad morze :)


To gdzie teraz jedziemy????? ;)


fotorelacja - już za momencik :)

_________________
Ukłony - Piotrek


Góra
 Zobacz profil  
Cytuj  
PostNapisane: czwartek 08 wrz 2011, 10:14 
Offline
Szturmowiec Imperium
Avatar użytkownika

Dołączył(a): wtorek 06 wrz 2011, 10:47
Posty: 14148
Lokalizacja: Niemal Piaseczno
Płeć: Banita
Motocykl: JL150>GV650>DL 650>DL650A x2
Pora pooglądać obrazki :)


Okolicznościowy chlebek - Jon, jak zawsze niezastąpiony!!!!
Obrazek

Jon przy grillu - każdy został nakarmiony :)
Obrazek

Ekipa przy stole, Bandziorek ma skupioną minę, z jednej strony kusi go jezioro, z drugiej chlebek i kiełbaski na grillu :)
Obrazek

Dziewczyny też tęsknie patrzą na grill :)
Obrazek

Mimo, że stół kwadratowy - Banici siedzą w kółeczku :)
Obrazek

Bandziorek w roli zatroskanego tatusia :)
Obrazek

Jon prezentuje okolicznościowy wypiek - jak głosi legenda, "prawie" taki sam chleb wcinali nasi rycerze przed bitwą (tylko na chlebku nie było motocykla)
Obrazek

Minuta dla fotoreporterów. Chlebek i Jon pozują ;)
Obrazek

Pamiątkowe zdjęcie - niestety ekipa nie jest na nim w całości
Obrazek

A teraz zadanie: znajdź 20 szczegółów różniących zdjęcia :)
Obrazek

Rytuał podziału chleba
Obrazek

Jon dalej ćwiartuje, a Banitom ślina cieknie już po butach :)
Obrazek

Rafters udaje brak zainteresowania, ale jest przygotowany do skoku :)
Obrazek

I ruszyli - Bandziorek, jako jeden z pierwszych porywa pajdę chleba
Obrazek

Qwintus delektuje się zapachem chleba. Jako "dziecko z miasta", nieczęsto jada takie frykasy
Obrazek

Ekipa odśpiewuje "Stoooooo Laaaaat" dla Bandziorka - akurat obchodził rocznicę skończenia 18 lat ;)
Obrazek

Bandziorek jest doprawdy wzruszony (albo już nie może słuchać naszego wycia....)
Obrazek

Qwintus, rozgląda się za prezentem dla Jubilata (marzył mu się rower wodny w kształcie Aqulii) ;)
Obrazek

Unikalne zdjęcie Sowy, szykującego się do nocnego lotu
Obrazek

Chyba zjadł za dużo, bo nie był w stanie oderwać się od ziemi :)
Obrazek

Pszczółka, zamiast miodkiem, delektuje się chlebkiem ze smalcem
Obrazek

Maleńka rozpija młodzież......Podobno ta puszka piwa wystarczyła Maleńkiej na cały pobyt i jeszcze trochę zostało ;)
Obrazek

Czyżby cały słoiczek miodu????? Kolor bywa mylący, ale na miodzie nie ma piany ;)
Obrazek

Moher wreszcie zakończył akcję ratunkową i również może się posilić
Obrazek

Poranek w obozowisku Banitów
Obrazek

Przebudzenie Bandziorka - a może lunatykowanie ;)
Obrazek

Maleńka rześka jak skowronek po porannym prysznicu
Obrazek

Jacek również budzi się z uśmiechem, na drugim planie widać, że i Wiesio jest rannym ptaszkiem :)
Obrazek

Ranna maszyna Qwintusa, zwrócicie uwagę, na podkładkę pod stopkę - gdzie Jarek zdobył taki gadżet?????
Obrazek

Oryginalne proporce przy namiocie :)
Obrazek

Również motocykle są stosownie ozdobione :)
Obrazek

Pszczółka po przebudzeniu: "żadnych zdjęć!!!!"
Obrazek

Moher zaczyna dzień od ożywczego napoju :)
Obrazek

Pszczółka jest nieco skonsternowana: "Ja tu chyba nie parkowałam???"
Obrazek

Kruger wychyla nos z namiotu :)
Obrazek

Wiekowy wstał już dawno - teraz wraca ze spaceru
Obrazek

Wiesław już też na nogach (kolana to też nogi)
Obrazek

Ewa (Lapilla), została przyłapana bez spodni - czyżby chciała tak śmigać na motocyklu????
Obrazek

Mrzysty wychylił się z namiotu :) Jak się spało???
Obrazek

Bandziorek z Moherem udają się na stronę.....
Obrazek

Bandziorkowa Aquila, źle spała w nocy i zaszwędała się nieco....
Obrazek

Tylko dlaczego w pobliżu był, Cruiser Raftersa...... (chyba szykują się małe motocykle....)
Obrazek

Jak widać, Aquila nieźle tarzała się po ziemi....
Obrazek

A tu rana odniesiona podczas przyjazdu - gdyby kózka nie skakała.....
Obrazek

Aquila jest mocno zawstydzona, wzrok wyraźnie spuszczony....
Obrazek

Bandziorek złapał w lesie zaskrońca i straszy nim Aquilę :)
Obrazek

"Będziesz grzeczna, będziesz????"
Obrazek

Mrzysty wykorzystuje poranne światełko do wykonania ambitnych fotek :)
Obrazek

Motocykl Lapilli
Obrazek

I nieco starszy brat - Maczek Pszczółki
Obrazek

Straszenie wężem było nieskuteczne, czas na narzędzia tortur...
Obrazek

:) Próba montażu podnóżka, sklejonego przez uczynnego Raftersa
Obrazek

Niestety złamanie jeszcze się nie zrosło, "spaw klejowy" nie wytrzymuje w starciu z Bandziorkiem
Obrazek

Jak zawsze uczynny Moher, wskazuje Bandziorkowi i Jackowi, jedynie słuszny kierunek :)
Obrazek

Bandziorek już okiełznał motocykl, więc pora na polerowanie - zwróćcie uwagę na jego szybkie ruchy :)
Obrazek

"Nawet na siedzeniu się uświniłaś, wstyd!!!"
Obrazek

Obudził się również Qwintus - to była jego pierwsza noc wśród Banitów ;)
Obrazek

Jon przechodzi do częsci oficjalnej - rozlicza wpłaty i wydaje okolicznościowe naklejki
Obrazek

Chciał rozliczyć Bandziorka, ale ten gdzieś przepadł :)
Obrazek

Krysz przykleja okolicznościową naklejkę - która jak sądzę, będzie przedmiotem zazdrości wielu motocyklistów :)
Obrazek

Banici wcinają śniadanko :)
Obrazek

Ekipa Raftersa przygotowuje się do drogi - kierunek Hell ;)
Obrazek

Qwintus jest oszołomiony czystym powietrzem - dla uspokojenia musi zapalić :)
Obrazek

Nieskromnie powiem - tylko ja potrafię być na zdjęciu, które sam robię :)
Obrazek

Qwintus pokazuje wszystkim swój nowy telefon ;)
Obrazek

No dobra - nie ja robiłem te zdjęcia - nie jestem aż tak zdolny ;) Dzięki Moherku za przysługę :)
Obrazek

W centrum obozowiska - maszyna Sowy
Obrazek

Stylowa maszyna Adrianno :)
Obrazek

Tak wyglądają okolicznościowe naklejki - piękna robota!!!!!
Obrazek

Qwintus nadal szpanuje telefonem.... ;)
Obrazek

Jon zmienia taktykę - tylko ten kto się rozliczy, może zjeść śniadanie :)
Obrazek

Pola Grunwaldu.....
Obrazek

Do bitwy jeszcze ze dwie godziny, a tłum już się kłębi....
Obrazek

Namioty Tyskiej chorągwi rycerskiej ;)
Obrazek

Wreszcie kawałek cienia - jeszcze nie dotarliśmy na miejsce, a już jest gorąco jak pod Grunwaldem....
Obrazek

Po długiej chwili znajdujemy grupę w strojach z epoki - to chyba pracownicy poczty ;)
Obrazek

Moher odnalazł blaszaka :)
Obrazek

Niestety pilnowała go jakaś białogłowa i nie mógł iść dalej z nami :)
Obrazek

Spostrzegawczy dojrzą w tłumie wiele Polskich flag - Krzyżacy drżyjcie!!!!
Obrazek

Pszczółka, Moher i Sowa, znajdują uczynną "Pomarańczkę" :)
Obrazek

"Pomarańczka" pokazuje nam gdzie są namioty rycerzy
Obrazek

a także dwa nagie miecze......
Obrazek

Sowa stanął w kolejce by zapisać się do bractwa Tyskiego :)
Obrazek

Znaleźliśmy kawałek cienia i szczelnie go wypełniamy :)
Obrazek

Pszczółka zdobyła anatomiczny leżaczek :)
Obrazek

Banici robią się głodni....
Obrazek

Maleńka, bez problemu pokonuje bułeczkę :)
Obrazek

Lapilla również daje radę
Obrazek

Jacek, jak na rycerza przystało, walczy oburącz
Obrazek

Bułeczka łatwo się nie poddaje ;)
Obrazek

Na polu bitwy zebrali się Krzyżacy
Obrazek

A w namiocie Polskiego Króla trwa impreza.....
Obrazek

Tłum rycerzy już się kłębi
Obrazek

Zdaje się, że mają tam grilla - ściągnęli od nas ;)
Obrazek

Tymczasem Krzyżacy coś kombinują. Na pierwszym planie widoczny Pan, który nalewa sobie oleju do głowy - jest mu to potrzebne, bo jak widać pomylił butelki ;)
Obrazek

Może tego nie widać, ale nie wyglądało to jak przygotowania do bitwy
Obrazek

Tak jak mówiłem - tylko grillowali :)
Obrazek

Widzowie w poszukiwaniu lepszego widoku, wspinali się gdzie się tylko dało
Obrazek

Przy namiocie Polskiego Króla jakich ruch, Krzyżacy chcieli przyjść na imprezę "na krzywy ryj"
Obrazek

Tu kolejny przykład punktowanych miejsc do obserwacji :)
Obrazek

Krzyżacy nie są zadowoleni z wyproszenia ich z imprezy
Obrazek

Podjechali w pobliże zabudowań wiejskich - może tu się załapią na imprezę....
Obrazek

Niestety i tam ich nie chcieli, ale Krzyżacy znaleźli w lesie zapałki.....
Obrazek

Awantura gotowa, wieś się pali!!!!!
Obrazek

Krzyżacy troszkę się przerazili - miało być tylko ognisko.....
Obrazek

I już po imprezie...
Obrazek

Jedna z atrakcji Grunwaldu :)
Obrazek

Czyżby straż pożarna???
Obrazek

Wieści o spaleniu wsi wędrują do Króla Polskiego
Obrazek

Rycerze organizują akcję ratunkową
Obrazek

Nawet wezwali pogotowie
Obrazek

Chałupy doszczętnie spalone...
Obrazek

Polscy posłowie w drodze do Krzyżaków - jadą po odszkodowanie (chałupy nie były ubezpieczone przed pożarem)
Obrazek

Prezentują się wspaniale :)
Obrazek

Ten Pan chyba przewidział upał i już wcześniej założył koszulkę ze stosownym napisem ;)
Obrazek

Karetka wraca z akcji ratunkowej
Obrazek

Polscy rycerze wracają z poselstwa
Obrazek

Niestety Mistrz Krzyżacki coś kręci, twierdzi, że wieś paliła się wcześniej, że nawet próbowali gasić itp. - jednym słowem ściema!
Obrazek

Publiczność przeprowadziła mobilizację i wystawiła własną chorągiew :)
Obrazek

A to co za jedni? Krzyżacy czy Szwajcarzy????
Obrazek

nagle coś huknęło
Obrazek

Krzyżacy zaczęli ostrzał - warto dodać, że to właśnie w bitwie pod Grunwaldem po raz pierwszy użyto broni palnej - były to bombardy, które na szczęście były bardzo nieskuteczne (na szczęście bo dysponowali nimi tylko Krzyżacy)
Obrazek

Rycerze zamiast walczyć, woleli oglądać TVP Historia :)
Obrazek

Tak jak w książce, na pierwszy ogień poleciała lekka jazda Litewska
Obrazek

I szybko uciekli dokonując tylko zwiadu :)
Obrazek

A to, nie wiem co za jedni......
Obrazek

Polscy rycerze ruszają do boju
Obrazek

Krzyżacy również prą naprzód pewni zwycięstwa
Obrazek

A tu niespodzianka - Ci co przed chwilą dawali dyla - atakują :)
Obrazek

I znów Krzyżacy.....
Obrazek

W tamtych czasach takie "malowanie" konia (na żółto z orłem), było bardzo trendy ;)
Obrazek

Coś mało tych Krzyżaków - a niby to cała armia najemna....
Obrazek

Ci już mają dosyć - wolą zbiec z pola bitwy :)
Obrazek

Kolejni Krzyżacy dają dyla :)
Obrazek

Ale nasi ich dopadli i zaczyna się łomot :)
Obrazek

Piechota szykuje się do ataku
Obrazek

I wreszcie wkracza do akcji
Obrazek

Krzyżacy już kombinują czy jednak nie wypłacić odszkodowania za spaloną wieś :)
Obrazek

ale będzie jatka....
Obrazek

:) na żywo wyglądało to równie statycznie :)
Obrazek

I pojechali....
Obrazek

Zaczyna się walka piechoty...
Obrazek

Naparzają się aż miło :) (miło, że jesteśmy tak daleko)
Obrazek

kolejne starcie....
Obrazek

Wygląda to trochę jak rugby - tylko piłki nie ma :)
Obrazek

Bateria dział - teraz to już nasza zdobycz wojenna
Obrazek

Wielki Mistrz chyba, źle się poczuł :)
Obrazek

Krzyżacy uciekają, przedzierają się nawet przez publiczność
Obrazek

Pytanie do tych bardziej zorientowanych w Historii - jakie to chorągwie????;)
Obrazek

Czyżby zabrakło Krzyżaków???
Obrazek

O tu jeszcze paru zostało ;)
Obrazek

Czyżby Wielki Mistrz już dostał za swoje :)
Obrazek

Wieści są ponoć pomyślne
Obrazek

Prawie na pewno Wielki Mistrz już nie jest taki wielki...
Obrazek

Ale na wszelki wypadek, trzeba wytłuc pozostałych Krzyżaków :)
Obrazek

Zwycięstwo już jest pewne, więc powoli opuszczamy plac boju
Obrazek

Zadanie dla spostrzegawczych - odnaleźć Banitów w tym tłumie :)
Obrazek

Rycerze i Rycerki - przegalopowują konie po bitwie.
Obrazek

Scena prawie jak z epoki....
Obrazek

Widok na pole bitwy z bezpiecznej odległości :)
Obrazek

A to już powrót - a raczej przerwa w powrocie, nie da się ukryć, że wszyscy byliśmy wykończeni - przerwa była rozsądnym rozwiązaniem.
Obrazek

Pierwsza Aquila Rzeczypospolitej :)
Obrazek

Cała grupa już szczęśliwie wróciła do obozowiska, Sowa sprawdza się całkiem dobrze w charakterze podpórki :)
Obrazek

Pochwała zadziała - jest z siebie dumny
Obrazek

Z Maleńkiej też jest dumny ;)
Obrazek

Motocykle też wreszcie mogą odpocząć
Obrazek

Kolacja Banitów - piwko i kask..... może by tak chociaż na ciepło ;)
Obrazek

Weronika wdała się w Tatusia - lekka przemoc wobec Ani :)
Obrazek

Ale już wszyscy są szczęśliwi :)
Obrazek

Pszczółka dogląda zmęczonego Maczka
Obrazek

Nocna scena na pomoście - mam podstawy sądzić, że Sowa jednak nie jest człowiekiem ;)
Obrazek

Na drugiej ławce również trwa oblewanie zwycięstwa nad Krzyżakami :)
Obrazek

Butelka znika - teraz pijemy herbatkę ;)
Obrazek

Coś mocna wyszła ta herbatka ;)
Obrazek

W każdym razie, chodzenie nie jest dobrym rozwiązaniem - leżenie owszem :)
Obrazek

Droga w mrok - i jak tu wracać????
Obrazek


Niestety to już koniec moich zdjęć. Jak zawsze nieoceniony Tadeusz (wiekowy) podesłał mi swoje zdjęcia - ale jeszcze nie miałem czasu się nimi zająć.

Jeszcze tylko informacja od Ministra Zdrowia - stwierdzono ponad wszelką wątpliwość, że fotorelacje nie są szkodliwe, jeśli komuś podczas oglądania zaczyna brakować powietrza - najprawdopodobniej jest to objaw alergii. Wszyscy u których wystąpią takie objawy, proszeni są o zgłoszenie się do lekarza :)

_________________
Ukłony - Piotrek


Góra
 Zobacz profil  
Cytuj  
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 2 ] 

Strefa czasowa: UTC + 1


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

cron
Rabat dla Banitów od V19.pl


POWERED_BY
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL