Banici Azjatyckich Motocykli

Forum miłośników chińskich motocykli, jak również koreańskich, indyjskich i japońskich.
Teraz jest czwartek 28 mar 2024, 15:20
BikeStar


Strefa czasowa: UTC + 1




Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 4 ] 
Autor Wiadomość
PostNapisane: czwartek 08 wrz 2011, 10:27 
Offline
Szturmowiec Imperium
Avatar użytkownika

Dołączył(a): wtorek 06 wrz 2011, 10:47
Posty: 14148
Lokalizacja: Niemal Piaseczno
Płeć: Banita
Motocykl: JL150>GV650>DL 650>DL650A x2
Relacja gotowa, mam nadzieję, że nie zawiedzie Waszych oczekiwań:

Wyprawa zaczęła się od tego, że nie wziąłem aparatu.... już miałem niecny zamiar pozbawić Was przyjemności oglądanie tego co ja, kiedy jednak wziąłem się na litość i zawróciłem do domu :) Z moim kolegą Pawłem byłem umówiony na jego terenie, czyli w Grodzisku Mazowieckim. Gdy już byłem na jego ulicy przypomniałem sobie, że nie wziąłem też śpiwora.....
Moje tragiczne położenie uzupełniał fakt, że byłem już nieco spóźniony... Na szczęście Paweł też miał obsuwę i mimo, że planowaliśmy wyjazd na 12:00 nic z tego nie wyszło :)

Gdy przyjechałem Paweł jeszcze dokręcał ostatnie śrubki w przyczepach :) Wspólnie zapakowaliśmy przyczepy na jeszcze większą przyczepę samochodową i dokonaliśmy ostatnich przygotowań (łącznie z szybkim zakupem nowego śpiwora za 29zł).

Wyruszyliśmy w drogę dopiero około 18. Pokaźny ładunek limitował naszą prędkość do 100km/h (najczęściej było to 80-90km/h). Nasz nietypowy ładunek budził spore zainteresowanie wszędzie gdzie robiliśmy postoje (na stacjach benzynowych i parkingach, wszyscy najpierw pytali o cenę a potem szeroko otwierali oczy ze zdziwienia, że to przyczepki do motocykli :)
Było już mocno po północy kiedy przekroczyliśmy granicę z Niemcami (dokładnie z NRD) i nie zważając na porę gnaliśmy dalej przez Niemcy (na granicy zjadłem jeszcze coś ciepłego)

Zaczęło świtać, gdy zaczęliśmy padać na ryjki. Szybki postój, regenerujący sen (około 15minut), dawka napoju energetycznego i pełni sił pomknęliśmy w dalszą drogę.

Minęliśmy Frankfurt nad Menem, Kaiserslautern i zbliżaliśmy się do granicy Francuskiej.
Tuż przed granicą kolejne tankowanie i kolejna dawka napoju energetycznego :) Gdy do celu zostało niecałe 200km, Paweł zaczął zasypiać...... Nie chciał oddać mi sterów więc zjechaliśmy na parking i nagle...... zapala się kontrolka ładowania akumulatora..... Szybkie uderzenie adrenaliny i nikt już nie jest śpiący. Zaglądamy pod maskę i..... nic ciekawego tam nie widać. Sprawdziliśmy wszystkie widoczne wiązki elektryczne, sprawdzamy miernikiem i.... ładowanie jest, ale tylko na chwilę... Do celu jeszcze kawał drogi, deszcz nie pada, samochód jest z silnikiem Diesla, więc prąd potrzebny jest tylko do rozruchu a potem już tylko do świateł - zatem jedziemy dalej. Zauważamy, że ładowanie pojawia się i znika (jak murzyn na pasach), stawiamy wstępną diagnozę - zdechły szczotki w alternatorze (drugi kandydat to regulator ładowania).

Czym bliżej celu, tym więcej motocykli widać na drodze, cała masa trajek i GoldWingów (inych motocykli też nie brakuje). Bez większych problemów dojechaliśmy do celu, na miejscu, parking zapełniony Goldasami, po prostu morze Goldasów :)

Odnaleźliśmy prezydenta Francuskich GoldWingowców, który serdecznie nas przywitał, obdarował okolicznościowymi koszulkami, przepustami i identyfikatorami wystawców, wskazał nasze miejsce ekspozycji i...... zainkasował 350 Euro (300 za stanowisko ekspozycyjne i 50 za pokój w którym mieliśmy spać - pokój spadł nam jak z nieba, bo jak się okazało camping był oddalony od miejsca zlotu o całe 11km, a pokój był w tym samym miasteczku)

Gdy tylko wystawiliśmy przyczepki i ustawiliśmy stoisko, otoczyła nas masa zwiedzających, przyczepki generalnie bardzo się podobały i kilka osób zapowiedziało swój powrót.....

Pierwsze wrażenie, francuscy Gold Wingowcy to zdecydowanie emeryci. Siwe głowy to zdecydowanie norma, pozostaje tylko pozazdrościć im wysokości emerytury, która pozwala na śmiganie Gold Wingiem. Drugie wrażenie - motocykliści to naprawdę serdeczny naród. Poza pytaniami technicznymi o przyczepy, powtarzały się pytania o to skąd przyjechaliśmy, jak długo jechaliśmy itp.
Polacy są tam dość mile widziani, wielu francuzów ma bowiem Polskie korzenie i często słyszeliśmy zdanie "ja jestem Polska" :)

Około 20 jeden z organizatorów (Giuseppe), przyniósł nam na stoisko dwa pełne obiady, a po chwili również dwa pokaźne kufelki piwa i dwa kawałki ciasta :) Był to nasz pierwszy ciepły posiłek od wyjazdu z Polski :) Niedługo potem prezydent francuskiego klubu GW, Jean Pascal, przedstawił nam Panią Jacqueline, która jak się okazało posiadała jedynego pilota do miejsca naszego noclegu, oraz wszystkie klucze do pokojów. Kłopot polegał na tym, że Jacqueline włada jedynie francuskim :) Przy aktywnej pomocy JP, ustaliliśmy, że wszyscy którzy mają nocować w pokojach zbierają się o 23 w recepcji. Było już blisko 23, kiedy przeprosiliśmy oblegających nasze stoisko zwiedzających, zamknęliśmy przyczepy, zabraliśmy bagaże i udaliśmy się na miejsce zbiórki. Ponieważ nasz samochód nie nadawał się do jazdy (akumulator nie był w stanie zakręcić rozrusznikiem), zostaliśmy podwiezieni na miejsce noclegu. Miejsce noclegu było (i nadal jest) dość dziwne, przypomina mi wiezienie o złagodzonym rygorze :) Ale było tam gdzie rzucić śpiwór, umyć się i paść w objęcia morfeusza. Próbowałem jeszcze opisać część wyprawy ale po napisaniu dwóch zdań system zaczął mi się zawieszać :)

Pobudka tuż przed 8, szybka wizyta w łazience, obfite śniadanie (nie wiem kiedy będzie kolejny posiłek) i tuż przed 9 opuściliśmy pokój.
Na parkingu spore poruszenie, w mieście wybuch pożar, z tego co zrozumieliśmy wynikało, że palił się jakiś sklep (tak to jest jak się za wcześnie zamyka). Życzliwy francuz podwiózł nas na miejsce zlotu swoim samochodem, którego stan wzbudziłby szczery śmiech na każdej stacji diagnostycznej :)

Wystawiliśmy ulotki informacyjne i korzystając z małego ruchu zajęliśmy się samochodem. Paweł rozłożył materac pod furą i poszedł spać :) Przez sen wykręcił z samochodu pompę klimatyzacji, wspornik alternatora i oczywiście sam alternator. W tym czasie zwiedzający zaczęli już atakować nasze stoisko, więc musiałem tam powrócić i udawać, że płynnie mówię po francusku :) (niestety jedynie zdanie, które potrafię płynnie powiedzieć w tym języku to "nic nie rozumiem")

Kilka minut temu przyszedł Paweł, komutator alternatora praktycznie nie istnieje..... szczotki przecięły go na pół.... Oczywiście Paweł podejmie próbę naprawy (przesunie pozostałą przy życiu część komutatora by szczotki mogły spełnić swoje zadanie. Gdybym jednak nie wrócił, wiecie już jaka będzie tego przyczyna :)) - dopisek: naprawa została dokonana inaczej, dziura w komutatorze została załatana przez nawinięcie drutu miedzianego, zalanie cyną i wyszlifowanie papierem ściernym.

Minęło trochę czasu, Paweł stanął na głowie, ale alternator wygląda i działa jak nowy :) Jeszcze tylko przykręcić go z powrotem i można wypić przywiezione z Polski piwo :)
Mniej więcej w tym czasie dostaję SMSa od Bandziorka - motocykl zarejestrowany :)
Paweł poleżał pod samochodem i po chwili robimy próbny rozruch (całe szczęście, że wziąłem ze sobą zasilacz rozruchowy, bo akumulator już nie dawał rady), alternator działa!!!
Sprawdziliśmy jeszcze prąd ładowania i wszystko wygląda dobrze, żeby podładować akumulator Paweł dokonuje małej przejażdżki. Ponieważ istnieje ryzyko, że zabłądzi wracając, pożyczyłem mu mojego telefonu z nawigacją.
W tym czasie przez naszą wystawkę przewijają się zwiedzający a całej Europy (Słowacja, Finladnia, Belgia, Holandia, Włochy, Niemcy, Polska, Anglia i oczywiście masa Francuzów) ale także z innych kontynentów (Brazylia i USA)
Mija sporo czasu a Paweł nie wraca.... nie mam nawet telefonu, żeby spytać czy nic się nie stało.... Ulotek informacyjnych też zaczyna brakować....
Na szczęście Paweł powraca - podjechał do sklepu uzupełnić zapasy i musiał odstać w kolejce do kasy :)

Jest 18, wreszcie mogę iść i pożywić się, chlebek jeszcze z Polski :) Potem jeszcze spacer dookoła terenu zlotu, seria zdjęć na parkingu - takiego lasu motocykli jeszcze nie widziałem, a do tego to jeszcze praktycznie tylko Gold Wingi......

Czas mija, goście kręcą się i powoli czuję zmęczenie - jest 21:42.
Około 23 zbiórka i powrót do miejsca noclegu, przy okazji pytam co to za miejsce, okazuje się, że to hotel robotniczy. Przez dobre pół godziny śmiejemy się z tego "wysokiego" standardu :)

Wcinamy kolację, prysznic i do łóżek, przed snem biorę aparat i komputer, żeby obejrzeć zdjęcia i jeszcze coś dopisać. Niestety sen dopadł mnie gdy tylko zacząłem oglądać zdjęcia :)

Pobudka o 7:00, budzik w telefonie Pawła nie daje spokoju. Odsuwam żaluzje z okna - piękna angielska pogoda, leje jak w Ruminii :) Może to dobrze, bo dziś w planach zlotu jest wycieczka po okolicy, jak pada może więcej ludzi zostanie żeby oglądać przyczepy....
Paweł martwi się, że nic jeszcze nie sprzedaliśmy, ale robi też podsumowanie kosztów i na razie wychodzimy bardzo dobrze, poza kosztami wystawy i noclegu, poszło dopiero 90 Euro.
Zdecydowanie przydała się nawigacja, zero błądzenia po francuskich autostradach za które trzeba płacić, przynosi wymierne oszczędności (w zeszłym roku Paweł zrobił nadmiarowo około 200km i wydatki były wyraźnie większe)

Wcinamy śniadanie i po chwili jesteśmy już na terenie wystawy. Z rana jeszcze jest pusto, przecieramy przyczepy (we Francji też się kurzy) robimy kilka zdjęć pustej hali i czekamy na zwiedzających. Dziś dzień wycieczki (tak jak u nas), więc puki co mamy nieco więcej spokoju.
Trochę łazimy po terenie, telefony do Polski, smsy (Bandziorek podesłał MMSa ze zdjęciem motocykla z szybą i nowymi lusterkami)

Około południa pojawiają się pierwsi zwiedzający i pojawia się szansa na sprzedaż. Pewien Pan pyta o cenę przy dwóch sztukach i możliwość transportu w okolice Lille. Żeby dostarczyć przyczepy do Lille musielibyśmy nadłożyć zdrowo ponad 500km po płatnych autostradach, ale jeśli będzie chciał dwie, damy radę. Klient dowiaduje się, że jutro rano wyjeżdżamy i jeśli chce dokonać zakupu musi wyskoczyć z kapuchy jeszcze dziś, ma się zastanowić i dać nam znać. Wychodzę na parking sfotografować motocykle, znajduję przyczepę, którąś Paweł sprzedał rok temu, obok stoi kilka innych przyczep i można ocenić, która najlepiej wygląda. Wracam na stoisko, a tam jest już nasz klient :). Na razie bierze jedną przyczepę, ale sam ją zabierze (przyczepi do swojego GoldWinga), co prawda rabat negocjował dla zakupu dwóch sztuk, ale skoro ma sam zabrać, można się na to zgodzić.
Paweł inkasuje gotówkę i przygotowujemy przyczepę do wydania, dopompowujemy ciśnienie w pneumatyce i wytaczamy na zewnątrz. Paweł wypisuje fakturę gdy pojawia się prezydent Francuskich GoldWingowców, okazuje się, że nasz klient jest sekretarzem klubu GoldWingowców regionu Normandii i przyjacielem prezydenta - to bardzo dobra reklama, jeśli tylko przyczepa będzie się dobrze sprawować, zamówienia posypią się jak z rękawa :)
Robię kilka zdjęć Goldwingowi z nową przyczepą :)

Humory wyraźnie nam się poprawiły, Paweł zakręcił się i załatwił nam zaproszenie na pożegnalną kolację, normalnie trzeba za to zapłacić, ale prezydent JP powiedział, że dla przyjaciół z Polski za darmo :)

Kolacja była okraszona częścią artystyczną, niestety nasze tańce i stroje ludowe są dla mnie dużo atrakcyjniejsze :) Siedzimy przy stole z czwórką Polaków ze Śląska i rodzynkiem, motocyklistą z Ukrainy. Kolacja jest bardzo obfita, najadamy się "pod korek". Paweł raczy się winkiem (wreszcie zgodził się oddać mi stery)

W pokoju już wyraźne rozluźnienie, dopijamy resztki piwa, wspominamy stare czasy (przez kilka lat pracowaliśmy razem i zabawnych sytuacji nie brakowało), Paweł rozmyśla nad tym co musi przygotować na wystawę w przyszłym roku (prawdopodobnie będzie mniejszy model przyczepki oraz system hamulcowy do montażu w przyczepie konkurencji :))
Próba napisaniu kilku słów kończy się zaśnięciem nad komputerem :)

Pobudka o 7:30, prysznic, śniadanie i pakowanie, o 8:30 nasi francuscy przyjaciele otwierają bramę hotelu i przyjeżdżamy na parking przy wystawie. Jeszcze wczoraj w nocy załadowaliśmy przyczepki na lawetę i teraz grzecznie czekają, przywiązujemy je mocno,przeorganizowujemy bagaż. Paweł sprawdza jeszcze stan amortyzatorów w lawecie, bo wydaje mu się, że przyczepa nieco za bardzo się buja - na szczęście jest OK. Wyruszamy aby zatankować samochód, kupić wodę na drogę i coś do przywiezienia do domu.
Jedziemy do supermarketu w którym Paweł był w piątek, ale jest zamknięty..... Na szczęście jet przy nim stacja benzynowa, ale radość trwa krótko, jest to stacja automatyczna, przyjmuje tylko karty tymczasem my mamy sporo gotówki (którą i tak trzeba będzie wpłacić do banku). Zapytany o normalną stację autochton rozkłada ręce, na szczęście z pomocą przychodzi nawigacja, pokazuję mu listę stacji benzynowych w okolicy a on wskazuję tą, która powinna być czynna, po chwili okazuje się, że miał rację i "gazola Premier" napełnia bak - przy okazji jeszcze raz potwierdza się fakt, że nawigacja ułatwia życie podróżnika :)
Czynny supermarket znaleźliśmy tuż przy centrum kongresowych (miejsce zlotu i wystawy). Poza wodą na drogę i souvenirami, zaopatrujemy się w napoje energetyczne - kolor napoju i jego właściwości powodują, że zyskuje on nową nazwę "mocz wielbłąda" :)
Na parkingu pod supermarketem konsternacja, pod samochodem jest kałuża..... podnosimy maskę, żadnych płynów nie brakuje, jest nieco niski poziom płynu chłodniczego, ale jeszcze w stanie..... może to nie nasza kałuża.....

Wracamy na parking, zapinamy przyczepę, sprawdzamy światła, do wszystkich znalezionych pustych butelek nalewamy wody z kranu (gdyby to jednak nasz pojazd robił pod siebie) i wyruszamy, jest 12:10.

Jesteśmy lżejsi o jedną przyczepę i zjedzone zapasy, samochód na wyraźnie lżej i dziarsko pruje przed siebie, wszystkie wskaźniki pokazują prawidłowe wskazania - uff. Po paru godzinach mijamy granicę Niemiecką, w przeciwną stronę na autostradzie występują raz po raz korki, niektóre nawet wielokilometrowe - jednak mamy szczęście bo w naszą stronę droga jest przejezdna :)

Po paru godzinach jazdy niebo staje się lekko czerwone, w świetle zachodzącego słońca zatrzymujemy się na tankowanie, po tankowaniu postój na posiłek (jest około 20). Obok nas zatrzymuje się stary mercedes, wysiada z niego młody człowiek, jego kurtka nie budzi wątpliwości - to jest motocyklista :) Po chwili podchodzi do nas i pyta czy to co mamy za plecami to przyczepki motocyklowe. Rozmawiamy przez chwilę, okazuje się, że jest posiadaczem Suzuki SV 1000 i przyczepki bardzo mu się podobają, dostaje całą masę ulotek (dla przyjaciół), serdecznie się żegnamy i ruszamy dalej. Zapada zmrok i powoli zbliżamy się do Polski. Około 1 w nocy mijamy granicę, na pierwszej napotkanej stacji tankujemy pojazd i siebie. Sen jeszcze nas nie morzy więc jedziemy dalej. Jednak niedługo dalej jest znacznie gorzej, droga jest przebudowywana, z przeciwka rządek samochodów (po północy fala ciężarówek z Polski ruszyła w kierunku granicy), oczy się szybko męczą i zmęczenie bierze górę, zjeżdżamy na parking przy stacji i uderzamy w kimono. Pospaliśmy pewnie z 30 minut, idziemy na stację, wypijamy po kawie i grzejemy dalej :).
Wjeżdżamy na autostradę (jakaś taka wąska....... i jakaś taka płatna......), po chwili wjeżdżamy w ścianę deszczu (nic nie wiedzieliśmy o fali opadów), które prowadzą nas już do końca podróży.

Tuż przed 8 wjeżdżamy do Grodziska Mazowieckiego, Paweł jest zadowolony bo zdąży jeszcze zaprowadzić córkę do przedszkola (o ile nie zaśnie po drodze). Patrzę na zegarek, podróż trwała 19 godzin i 45 minut. Zabieram swoje bagaże, witam swój samochód, żegnam się z Pawłem i pomykam do domu.


Kilka słów podsumowania:
Samochód dotrwał dzielnie do końca, kałuża pod samochodem chyba jednak nie była nasza :)
Wyjazd był na pewno bardzo męczący (pewnie gdybyśmy mogli jechać szybciej byłoby o wiele lepiej), ale jestem zadowolony. Zobaczyłem, że motocykliści w innych krajach są równie życzliwi i przyjaźni jak u nas. Na pewno mają lepsze warunki, lepsze drogi, mniej zmartwień finansowych i lepsze przepisy.

Na pewno impreza była zorganizowana z olbrzymim rozmachem, obiektu pilnowała ochrona, na obiekcie pracowała kuchnia, był bar i wiele innych atrakcji, ale trzeba pamiętać, że koszty zlotu to 50 Euro od głowy (bez noclegu), a zlot organizowały Francuskie kluby GoldWinga, których jest około 12 (ogółem mają ponad 5000 członków z czego każdy płaci 200 Euro rocznej składki - więc budżet mają ogromny), tylko na tej imprezie było około 2500 maszyn (z czego ponad 2000 z Francji), w pardzie z powodu pogody wzięło udział tylko 1200 maszyn a i tak była to prawdziwa rzeka motocykli.

Ale i tak nasz zlot w Męce, pozostawił ich imprezę daleko w tyle :)

Zdjęcia już za chwilę......

_________________
Ukłony - Piotrek


Góra
 Zobacz profil  
Cytuj  
PostNapisane: czwartek 08 wrz 2011, 10:27 
Offline
Szturmowiec Imperium
Avatar użytkownika

Dołączył(a): wtorek 06 wrz 2011, 10:47
Posty: 14148
Lokalizacja: Niemal Piaseczno
Płeć: Banita
Motocykl: JL150>GV650>DL 650>DL650A x2
Przygotowania do wyjazdu
Obrazek

Przyczepy w pełnej krasie
Obrazek

Obrazek

Droga przez Niemcy - widoki całkiem przyjemne
Obrazek

Obrazek

Zbliżamy się do Frankfurtu nam Menem (ten nad Odrą też mijaliśmy)
Obrazek

Drogowskaz do największego miasta w Niemczech (w każdym razie najwięcej drogowskazów wskazuje właśnie to miejsce) :)
Obrazek

Motocykle są wszędzie - nawet na Niemieckiej ziemi
Obrazek

Możemy im tylko pozazdrościć doskonałych dróg
Obrazek
Obrazek

Obrazek

Frankfurt nad Menem - budynek w kształcie Titanica :)
Obrazek

Obrazek

Obrazek

I znów ten Ausfahrt - a na mapie go nie znalazłem ;)
Obrazek

Winnice - jeszcze na terenie Niemc
Obrazek

Pola rzepaku - biodiesel rządzi - na każdym dystrybutorze jest informacja o zawartości oleju rzepakowego w paliwie
Obrazek

Pierwszy spotkany GoldWingowiec
Obrazek

Obrazek

Pojawiają się drogowskazy wskazujące drogę do Francuskich miast
Obrazek

I wreszcie Francja
Obrazek

Niby zagranica a drzewa nadal zielone - miały być niebieskie :)
Obrazek

Obrazek

Sklepy jakby znajome
Obrazek

Obrazek

Bardzo cenne informacje na autostradzie (szkoda, że nie wiedzieliśmy co oznaczają)
Obrazek

Pierwszy drogowskaz z nazwą Epinal :)
Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Na drodze sporo zabytkowych samochodów
Obrazek

I to co najważniejsze - motocykle :)
Obrazek

Obrazek

Zbliżamy się do celu
Obrazek

Ten na pewno jedzie tam gdzie my :)
Obrazek

A ten, raczej nie
Obrazek

Obrazek

Szczęściarze.....
Obrazek

Obrazek

Ale widać d....y zaczęły ich boleć :)
Obrazek

Niestety nie na długo...
Obrazek

Wreszcie jesteśmy na miejscu - na razie jeszcze zaglądamy przez siatkę :)
Obrazek

Obrazek

Obrazek

Orkiestra przygotowuje się do uroczystego otwarcia
Obrazek

A to nasze skromne stoisko i Paweł, który śpi na stojąco oraz Francuz, który próbuje zepsuć zdjęcie :)
Obrazek

Hala wystawowa jeszcze pusta
Obrazek

Ale zwiedzający nie każą długo na siebie czekać
Obrazek

Stoisko naszych sąsiadów - widać ich pieska :)
Obrazek

Francuzi są wyraźnie zafascynowani - "popatrz, tak wygląda przyczepa"
Obrazek

Widok z okna hotelu - dobrze, że nasz samochód nie stał tam w nocy :)
Obrazek

Obrazek

Obrazek

Wystarczy wyklepać i można sprzedać do Polski - każdym z tych samochodów jeździła starsza osoba, tylko do kościoła :)
Obrazek

Na wzgórzu sympatyczne ruiny
Obrazek

A tak wygląda luksusowy hotel robotniczy :) Widać także śpiwór za 29zł :)
Obrazek

Pożar supermarketu
Obrazek

Uszkodzony Alternator - widać wyraźnie uszkodzony komutator
Obrazek

Francuz udaje, że umie czytać :)
Obrazek

Obrazek

Główna hala zlotu
Obrazek

Obrazek

Tutaj też coś się dymi :)
Obrazek

Parking - for GoldWing only :)
Obrazek

Jest tego trochę.....
Obrazek

Obrazek

Obrazek

Większość GoldWingów zawsze jeździ z pasażerem :)
Obrazek

Czasem trochę dziwnym.....
Obrazek

Obrazek

Obrazek

Gości wciąż przybywa
Obrazek

Niektórzy nie są wstanie jechać na dwóch kołach :)
Obrazek

Obrazek

Obrazek

I inna wersja trójkołowca - bardziej klasyczna
Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Las anten
Obrazek

Niektórzy Francuzi robią bydło.....
Obrazek

Czyżby jakiś zakamuflowany BAMowiec?????
Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Trike z przyczepą
Obrazek

:) Malowanie całkiem fajne, ale ta wycieraczka chyba trochę za mała :)
Obrazek

Obrazek

Kolejna porcja zabawek
Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Nie zabrakło maszyn z koszem
Obrazek

Mówili, że Elvis nie żyje - a to na bank jego maszyna :)
Obrazek

Różne wersje wózków bocznych
Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Siedzi ptaszek na GoldWingu i mówi: "Coś mi się do d...y przykleiło" :)
Obrazek

Obrazek

A tego to już gdzieś widziałem :)
Obrazek

Poważne podejście do zlotu :)
Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Kolejny las anten, w tle widoczne Polskie flagi :)
Obrazek

Francuzi wnoszą flagę
Obrazek

Wózek boczny z otwartą "paszczą"
Obrazek

Specjalna przyczepa do transportu motocykli - obsługiwana na pilota, jeden człowiek może sam zapakować na nią GoldWinga - pies nie jest dołączany do zestawu :)
Obrazek

U nas w takiej chatce sprzedawaliby oscypki - tutaj była informacja i sprzedaż bonów do baru :)
Obrazek

Konferansjer szaleje na scenie
Obrazek

Zlotowicze zajmują miejsca
Obrazek

Zwiedzają również wystawę
Obrazek

Ciekawa propozycja z Holandii, motocyklowa przyczepka z namiotem :)
Obrazek

Obrazek

Akcesoria do Goldasów - ten wąż świetlny co chwila zmienia kolor.....
Obrazek

Okazja - kuferek do GoldWinga za jedyne 870 Euro.......
Obrazek

inne ozdoby choinkowe
Obrazek

Obrazek

Motocykl "żabka" - stoisko naszej konkurencji
Obrazek

Ale u nas większy tłumek :)
Obrazek

Obrazek

Ten Pan z brodą, kupił przyczepkę po ubiegłorocznym zlocie - jak widać jest zadowolony z zakupu
Obrazek

Obrazek

"jak się schleję, moja stara zamyka mnie w środku..."
Obrazek

Na szczęście od środka można otworzyć pokrywę :)
Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Motocyklista z Brazylii - niestety bez motocykla (koszt wysyłki to ponad 2000 Euro)
Obrazek

Obrazek

Na głównej hali pokaz slajdów z otwarcia imprezy
Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

kilka zdjęć GoldWinga zamienionego w choinkę - była to część ekspozycji jednej z firm sprzedających akcesoria do tych motocykli
Obrazek

Nawet w samochodzie mam mniej przycisków......
Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Za małpę też trzeba dopłacić....
Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Przyczepa konkurencji - trzeba przyznać, że wygląda bardzo ładnie
Obrazek

Nawet jeśli jest nieco przesadnie ozdobiona
Obrazek

Szpiegostwo przemysłowe......
Obrazek

:) Oświetlenie do kasku - gdyby ktoś chciał poczytać podczas nocnej przejażdżki......
Obrazek

Moherowe berety......
Obrazek

Niedzielny poranek - pusta hala główna
Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Opuszczony bar
Obrazek

Obrazek

Prawdziwa okazja :)
Obrazek

Obrazek

Ciekawe malowanie
Obrazek

Obrazek

Nasz sąsiad montuje bluetooth-owy interkom do motocykla Giuseppe - sekretarza głównego klubu. Pies tylko patrzy :)
Obrazek

Gold Wing prezydenta głównego klubu - Jeana Pascala - jak widać można jeździć Goldasem nie zmieniając go w choinkę :)
Obrazek

A to sam prezydent Jean Pascal - ten w czarnej chustce na głowie
Obrazek

Piesek pilnuje stoiska
Obrazek

Podniosły moment sprzedaży przyczepy
Obrazek

Obrazek

I odjazd
Obrazek

"Merde, jak tu się wrzuca jedynkę....."
Obrazek

W końcu udało się wbić właściwy bieg :)
Obrazek

Współczesny muszkieter zakupił nową szybę do swojego "żółtka"
Obrazek

"o kurcze, zdjąć było łatwo, ale gdzie to było......"
Obrazek

Obrazek

Prezentacja działania systemu bluetooth
Obrazek

Sala przygotowana do kolacji pożegnalnej
Obrazek

Chleb i kieliszki to podstawa udanej imprezy we Francji :)
Obrazek

Niektórzy biesiadują bez przerwy :)
Obrazek

Na scenie trwają przygotowania do części artystycznej
Obrazek

Motocykle wróciły na parking z wycieczki
Obrazek

Na GoldWingu można mieć nawet mały ogródek - choć podobno pomidory słabo się udały w tym roku :)
Obrazek

Ciekawy trójkołowiec
Obrazek

Obrazek

Podobno bazą tego wehikułu jest skuter.....
Obrazek

Obrazek

Obrazek

Która przyczepka najładniejsza?
Obrazek

To pierwsza przyczepka sprzedana we Francji - na zlocie w ubiegłym roku
Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Motocykliści zjeżdżają z campingu na pożegnalną imprezę
Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Chciałem potem kupić takie pióra do swojego motocykla, ale na szczęście już zabrakło :)
Obrazek

Psy mogę jeździć bez kasków :)
Obrazek

Obrazek

Obrazek

Motocykliści w barwach swoich regionów
Obrazek

Na zewnątrz obiektu zazdrośnie spoglądający nie-GoldWingowcy
Obrazek

Kolejna kolekcja przyczep
Obrazek

Sądząc po ilości balonów, niektórzy dopiero wracają z Sylwestra...
Obrazek

A inni z kurnika....
Obrazek

Polski akcent na zlocie
Obrazek

Wyglądają jak husaria Sobieskiego :)
Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obydwie maszyny z Polski
Obrazek

tymczasem na scenie trwają ostatnie przygotowania
Obrazek

Goście zaczynają zajmować miejsca
Obrazek

Nie zabrakło kota w butach :)
Obrazek

Prawdopodobnie ta postać jest związana z tym regionem, bo ten przebieraniec łaził tam na okrągło :)
Obrazek

Nasze stoisko pomniejszone o jedną przyczepkę :)
Obrazek

A zwiedzający wciąż się kręcą
Obrazek

Tego pana oblazły gryzonie - albo widzę już białe myszki :)
Obrazek

Obrazek

Jak widać po klubowych naszywkach, każdy z tych panów jest z innego klubu
Obrazek

Kolekcja barw klubowych z całej Francji
Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Jak widać niektórzy są jeszcze całkiem zielonymi motocyklistami :)
Obrazek

Obrazek

Obrazek

Kolejne szpiegowskie zdjęcie produktu konkurencji :)
Obrazek

Pożegnalna impreza - jak widać stoliki są zajmowane regionami
Obrazek

Obrazek

Obrazek

Tutaj siedzi zastęp muchomorków :)
Obrazek
Na scenie pokaz tańca ludowego :)
Obrazek

Obrazek

Kapela rżnie aż miło :)
Obrazek

Obrazek

Panie pląsają na scenie
Obrazek

Obrazek

Podziękowania dla organizatorów - na scenie są zgromadzeni wszyscy wolontariusze pracujący przy zlocie
Obrazek

Prezydent - Jean Pascal, przemawia
Obrazek

pięknie mówi - aż się ludzie wzruszają - oczywiście Ci co rozumieją :)
Obrazek

Wręczenie upominków pamiątkowych
Obrazek

Na scenę wkroczył chór krasnoludków :)
Obrazek

I śpiewają piosenkę o francuskim serze :)
Obrazek

Od lewej: Aleks z Ukrainy, Piotrek i Mirek z Polskiego GWC
Obrazek

A Jean Pascal nadal przemawia.....
Obrazek

wykład dotyczył wyższości walorów smakowych żab, nad walorami smakowymi ślimaków - lub odwrotnie :)
Obrazek

Nasi tu byli - flaga wisi :)
Obrazek

Goście się niecierpliwią
Obrazek

Więc na scenę wkraczają artyści z Alzacji
Obrazek

Obrazek

W tym słynna kobieta z brodą :)
Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Jak na każdej dobrej imprezie - Holendrzy próbują wszcząć awanturę przy pomocy ławki :)
Obrazek

Obrazek

Obrazek

Nasi wracają z nagrodami za pokonaną odległość w drodze na zlot :)
Obrazek

Aleks jest nieco zawiedziony :)
Obrazek

Obrazek

Obrazek jest dość mocno kiczowaty, ale to w końcu nagroda (takie same plakaty można było kupić w recepcji za jedyne 50 Euro. Ponieważ nikt się nie kwapił, poszły jako nagrody :))
Obrazek

A impreza trwa nadal
Obrazek

Niedzielny poranek - Paweł budzi się pod przyczepą......
Obrazek

Ale jeszcze jest śpiący, więc jeszcze się kładzie :)
Obrazek

Demontaż amortyzatora - na szczęście okazał się sprawny
Obrazek

i wreszcie jesteśmy spakowani
Obrazek

Choć Paweł nie może trafić za kierownicę.....
Obrazek

Łyk "moczu wielbłąda" stawia go na nogi :)
Obrazek

Pamiątka z Francji - kwiatek na baterię słoneczną
Obrazek

GoldWingowcy też wracają do domu
Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Nie brakuje też "normalnych" motocyklistów :)
Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Zbliżamy się do granicy z Niemcami
Obrazek

i już jesteśmy w kiełbasianej krainie :)
Obrazek

Obrazek

Powtórka z Titanica - tym razem obserwując słupki kilometrowe oszacowaliśmy długość tego budynku - 750 metrów....
Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Lotnisko we Frankfurcie nad Menem
Obrazek

Nawet jakiś samolot przyleciał :)
Obrazek

Obrazek

motocykliści pomykają :)
Obrazek

Krajobraz wokół Frankfurtu
Obrazek

Panorama miasta - jak widać nie mają tam "Pałacu Kultury" :)
Obrazek

Na drodze sporo ciekawych aut
Obrazek

A przy drodze wentylatory :)
Obrazek

Korek na autostradzie
Obrazek

Sądząc po rozmiarze kociołka, ten to lubi dobrze zjeść:)
Obrazek

I kolejny korek
Obrazek

Ten ciągnął się przez wiele kilometrów
Obrazek

Obrazek

Obrazek

Alternatywne źródła energii - rzepak i baterie słoneczne
Obrazek

Obrazek

A tutaj największa babka z piasku w całych Niemczech - niestety nie wiem co dokładnie jest na tym zdjęciu, ale za to jak wygląda :)
Obrazek

Ostatni postój w Niemczech - właśnie tu nawiązaliśmy kontakt z niemieckim Motocyklistą
Obrazek

Niemiecki porządek - są nawet znaki dla psów :)
Obrazek

Znajome zameczki
Obrazek

Stoją po obu stronach autostrady
Obrazek

Obrazek

I to już koniec fotorelacji :)

Dodam jeszcze dla uzupełnienia - nie zachorowałem na Gold Winga, ale zdecydowanie rozumiem popularność tej maszyny we Francji. Kraj jest naprawdę duży a sieć dróg i ciepły klimat sprzyja podróżowaniu na motocyklu a GoldWing jest stworzony do tego. Maszyny te mają wolnoobrotowe silniki, które wytrzymują spore przebiegi (nie wiem czy to prawda, ale podobno nawet 500 tys. km. bez remontu). Normą są roczne przebiegi rzędu 50tys. km. Ciekawostką jest fakt, że w Paryżu funkcjonuje GoldWing Taxi, niestety nie widziałem takiej maszyny, choć Paweł mówił mi, że była na zlocie :)

_________________
Ukłony - Piotrek


Góra
 Zobacz profil  
Cytuj  
PostNapisane: czwartek 08 wrz 2011, 10:30 
Offline
Szturmowiec Imperium
Avatar użytkownika

Dołączył(a): wtorek 06 wrz 2011, 10:47
Posty: 14148
Lokalizacja: Niemal Piaseczno
Płeć: Banita
Motocykl: JL150>GV650>DL 650>DL650A x2
Małe uzupełnienie fotorelacji:

Lokalna gazeta z artykułami o pożarze miejscowego supermarketu i oczywiście zlotu Gold Wingowców - gazetka choć normalnie kosztuje całe 1 Euro, na zlocie była rozdawana gratis (to jedna z nielicznych rzeczy za które nie trzeba było płacić)
Obrazek

A co cały artykuł na temat zlotu
Obrazek

Taka bransoletka była przepustką na zlot - ochrona nie wpuszczała na teren nikogo, kto nie miał takiej
Obrazek

A to mój identyfikator wystawcy - tylko proszę, nie mówcie do mnie "exposant" :)
Obrazek

_________________
Ukłony - Piotrek


Góra
 Zobacz profil  
Cytuj  
PostNapisane: czwartek 08 wrz 2011, 10:31 
Offline
Szturmowiec Imperium
Avatar użytkownika

Dołączył(a): wtorek 06 wrz 2011, 10:47
Posty: 14148
Lokalizacja: Niemal Piaseczno
Płeć: Banita
Motocykl: JL150>GV650>DL 650>DL650A x2
I jeszcze jedna fotka, tak wygląda nadruk na pamiątkowej koszulce:
Obrazek

Oczywiście podczas samej imprezy paradowałem w naszej BAMowej koszulce :)

_________________
Ukłony - Piotrek


Góra
 Zobacz profil  
Cytuj  
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 4 ] 

Strefa czasowa: UTC + 1


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

cron
Motorus


POWERED_BY
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL