Banici Azjatyckich Motocykli https://banici.pl/ |
|
2010.05.1-3 Męka - Rozpoczęcie sezonu 2010 https://banici.pl/viewtopic.php?f=61&t=81 |
Strona 1 z 1 |
Autor: | verdgar [ czwartek 29 wrz 2011, 15:40 ] |
Tytuł: | 2010.05.1-3 Męka - Rozpoczęcie sezonu 2010 |
skoro nalegacie...... Nadszedł czas na już tradycyjną relację. Będzie mi bardzo trudno opisać wszystko tak, żeby niczego nie pominąć, ale spróbujemy. Wyjazd grupy Warszawskiej rozpoczął się już w Piątek, najpierw Cejoty ruszyli na trasę (jako organizatorzy musieli być na miejscu od rana), a niedługo po ich wypadzie niemal cała grupa z Warszawy, spotkała się u Pszczółki żeby szczelnie wypełnić bagażnik "wozu technicznego. Następnego dnia podzieleni na dwie grupy ruszyliśmy, Bandziorek i Tls (oczywiście razem z Żabą i Tlinką) tworzyli jedną grupę a my (czyli Umek, Maks i ja) wraz z Moherem (wraz z Beatą), utworzyliśmy drugą. Przed wyruszeniem Moher skontaktował się z Cejotem, który ostrzegł nas, że w Męce przelotnie pada, niestety przelotnie znaczyło, że przelatuje z góry na dół Mimo to dosiedliśmy maszyn i około 9:30 wyruszyliśmy w drogę. Początek drogi był bardzo obiecujący, ale niebawem skontaktował się z nami wóz techniczny (telefon od Pszczółki) z ostrzeżeniem, że 50km przed Piotrkowem, pada rzęsisty deszcz. Niestety tak właśnie było, przed Piotrkowem zaczęły spadać na nas pierwsze krople deszczu. Zjechaliśmy na stację benzynową i ponownie nawiązaliśmy kontakt z Pszczółką, wieści były pomyślne, w okolicach Piotrkowa miało już nie padać. Pocieszeni tym faktem, niezwłocznie ruszyliśmy w dalszą drogę, starając się jechać slalomem między kroplami deszczu Niestety deszcz zamiast słabnąc, nabierał na sile, i padał nieprzerwanie również w Piotrkowie, w tym momencie skontaktował się z nami Tls informując o ich miejscu postoju (które kilka minut wcześniej minęliśmy), wieści jakie przekazał były pomyślne - w Męce już nie pada! Mając tak dobre wieści, dziarsko mknęliśmy do przodu, namakając coraz bardziej Na szczęście niedługo po minięciu Piotrkowa deszcz zszedł nam z drogi i nawet zaczęły pojawiać się pierwsze promyki słońca Moher dał znać, że jego motocykl jest spragniony i zatrzymaliśmy się w Łasku na tankowanie - siebie i motocykli. Słoneczko przygrzewało już całkiem dobrze i mimo dotkliwego przemoczenia humory nam dopisywały. W czasie naszego "pit-stopu" wyprzedził nas wóz techniczny (gdzieś w ulewie nasza grupa objęła prowadzenie) o czym oczywiście zostaliśmy niezwłocznie poinformowani . Ostatni etap podróży był już dość spokojny, bez deszczu z przygrzewającym od czasu do czasu słonkiem. Gdy tylko minęliśmy Zduńską Wolę, zadzwoniła do nas zaniepokojona Pszczółka dopytując się o naszą pozycję (niestety nie zadowoliła jej odpowiedź, że jesteśmy na motocyklach). W chwilę potem zobaczyliśmy pierwsze tabliczki wskazujące drogę i kierując się nimi dotarliśmy do celu jak po sznurku Wjeżdżaliśmy na ośrodek witani przez Maleńką, uwieczniała tą podniosłą chwilę aparatem i okrzykami powitalnymi Oczywiście na miejscu był też Leon i Cejot, który wskazał nam miejsce parkowania maszyn, pobrał "haracz", oraz przydzielił miejsce noclegu (co ciekawe gdy tylko się rozpakowaliśmy Cejot, zarządził przeprowadzkę do innego domku a chwilę później kolejną przeprowadzkę, do kolejnego domku Oczywiście było to podyktowane względami praktycznymi, chodziło bowiem o optymalne wykorzystanie miejsc do spania) Od tego momentu kolejni motocykliści przybywali niemal jak lawina, co chwila pojawiali się kolejni podróżnicy i co chwilę następowały powitalne uściski Ekipa ze śląska w geście solidarności z Anią FLarową (która przybyła z nogą w gipsie), przybyła również w samochodach Potem przez cały czas tęsknym wzrokiem spoglądali w stronę zaparkowanych motocykli Również ekipa z Łodzi (poza Sc0tim) przybyła samochodem, ale widząc, że pogoda zdecydowanie się poprawia szybko naprawili swój błąd Gdy już wszyscy, którzy zapowiadali przybycie w sobotę, byli na miejscu, rozpoczęła się "część oficjalno-artystyczna". DJ Luk@ puścił "placki" w ruch a Cejot pięknie wszystkich przywitał, odczytał listę obecności, przedstawiając każdego i wręczając okolicznościowe gadżety przygotowane przez niezastąpionego Flara i oczywiście Flarową Został też przedstawiony plan działań, który w skrócie brzmiał - "integrować się i jeszcze raz integrować" Niebawem rozpoczął się przygotowany przez Jona konkurs przeciągania liny, konkurs był o tyle ciekawy, że po jednej stronie liny stanęły Banitki a po drugiej Banici. Wynik był łatwy do przewidzenia - niemal bez wysiłku wygrały nasze piękne Panie. Zaskoczeni Banici zażądali rewanżu, i tym razem po zaciętej i wyrównanej walce wygrali Panowie. W decydującej rundzie szeregi Pań zasilił Bandziorek (zmieniając tymczasowo płeć) - i finał należał do Pań, które otrzymały z rąk Jona nagrodę w postaci pokaźnej butelki bąbelkowego trunku. Kolejną atrakcją był konkurs rzutu precyzyjnego tarczą hamulcową. Konkurs prowadziła Sylwia - Umek, przy mojej skromnej pomocy. Konkurs przyciągnął dużą grupę chętnych i najprawdopodobniej była to konkurencja w której wystartowało najwięcej Banitów. Zmagania w kategorii Banitek wygrała w pięknym stylu Iza - Nocka, w kategorii Banitów najlepsze wyniki osiągnęli Bandziorek i Moher, którzy stoczyli między sobą drugą rundę, której triumfatorem był Bandziorek. Warto nadmienić, że uhonorowano również Banitów którym nie poszło tak dobrze, Maleńka oraz Krysz zostali wyróżnieni za osiągnięcie najdalszych odległości od punktu pomiaru Równolegle do konkursu rzutu tarczą, rozpoczęły się treningi do konkursu strzeleckiego (prowadzony przez ScOtiego), oraz konkurs jazdy precyzyjnej czyli slalom z łyżeczka w zębach, dla ułatwienia na łyżeczce spoczywało surowe jajko (konkurs prowadziła Cejotka z pomocą Pszczółki). Konkurs Jazdy precyzyjnej wygrał (o ile mam dobre informacje) Bandziorek - dając tym samym dowód, że motocykle jedzą mu z ręki Nie da się pominąć również mojego wkładu w aspekt rozrywkowy tego konkursu - udało mi się zbić jajko jak tylko wbiłem pierwszy bieg Na szczęście dzięki przychylności jurorów (dzięki Cejotka, dzięki Pszczółka), miałem drugie podejście i tym razem udało się dowieźć jajko cało do mety, niestety nie na łyżeczce (jajko spadło na kanapę motocykla i nietknięte dotrwało do końca konkurencji, niestety nie było to prawidłowe wykonanie zadania) Kolejnym konkursem był konkurs wolnej jazdy. Odbywający się systemem pucharowym. W tym konkursie mimo całkiem udanego startu zostałem wyeliminowany przez późniejszego zwycięzcę całego konkursu - Luk@ (w finale wystartowali Luk@, Leon oraz Tata Luk@ - Mietek). Najprawdopodobniej przyczyną mojej przegranej był fakt, że zarówno ja jak i motocykl byliśmy kompletnie "ujajani" po poprzednim konkursie Konkursy zakończyły się przejażdżkami jakie dla wszystkich zainteresowanych Banitek urządził Bandziorek. Wraz z nadchodzącym wieczorem Jon wspomagany przez Moherową (Beatę) oraz Umka (Sylwię) przygotowali grill na którym piekła się smakowita karkówka, kiełbaski oraz wcześniej przygotowane "żeberka Moherka". Wieczorną ucztę zwieńczył ubaw na "parkiecie", za co wszyscy możemy dziękować DJ-om Luk@ i Elohimowi. W trakcie zabawy zostały wręczone nagrody dla zwycięzców forumowego "konkurs o pifko". Nagrody zdobyli: Cejotka, Leon i ScOti, oczywiście wszyscy zwycięzcy solidarnie podzielili się nagrodą ze wszystkimi Banitami Zabawa skończyła się nad ranem a jedynym powodem jej zakończenia było nadejście burzy, którą szczególnie zapamięta Nocek (jak chyba wszyscy wiedzą, piorun zabił Nocka, ale na szczęście nie trafił i Nocek przeżył) Niedzielny poranek rozpoczęło wspólne śniadanie, które było szczególnie radosne, bo urozmaicone opowieściami minionej nocy (historia walki Nocka z piorunem, i zagadka pewnej stówki są już legendą tego zlotu) Z samego rana zawitał do nas Mrzysty - który z racji obowiązków mógł dołączyć do nas dopiero w niedzielę, przyjechał motocyklem o najmniejszej pojemności (125cm3), za co należą mu się wielkie słowa uznania. Po śniadaniu, wszyscy (którzy byli w stanie) udali się eskapadę motocyklową, prowadzoną przez Jona. Kawalkada motocykli odwiedziła miejsce gdzie szaleją miejscowi motocykliści (placyk przy prostym odcinku drogi mogącym służyć za prowizoryczne lotnisko, odcinek ten przetestowali Bandziorek wraz z Luk@-iem ). Następnie udaliśmy się do Jeziorska podziwiać zaporę, a następnie udaliśmy się do Uniejowa, gdzie część z nas wykąpała się w basenach termalnych a część zwiedzała okoliczny park i zamek. Warto dodać, że kawalkadę motocykli zabezpieczała Pszczółka, prowadząc "wóz techniczny". Powszechnie zaskoczenie wzbudził potok "łaciny" jakim Pszczółka obdarzała samochody, które wcinały się między wóz techniczny a kawalkadę motocykli. Jako zamykający słyszałem słowa takie jak "Natrium Chloratum", "Argentum Nitricum" czy "Hydrogenium", padające za każdym razem, gdy nieodpowiedzialny kierowca jechał tuż za moimi tylnymi światłami (oczywiście łacińskie słowa, które słyszałem nie nadają się do publikacji, dlatego zastąpiłem je mniej rażącymi). W drodze powrotnej zatrzymaliśmy się na obiad w zajeździe w pobliżu Uniejowa, gdzie zostaliśmy przyjęci bardzo gościnnie (specjalnie dla nas wystawiono stoły) - mam nadzieję, że również nasza obecność będzie tam mile wspominana Po powrocie na miejsce zlotu Bandziorek zapałał gwałtownym i nieuleczalnym uczuciem do mojego motocykla, odbył nim kilka jazd i objawy choroby stały się już widoczne gołym okiem. Było to najwyraźniej zaraźliwe bo grupa Banitek otoczyła mnie z żądaniem urządzenia przejażdżki. Również wtedy, przybywając prosto z wypadu po Bieszczadach zjawił się Sowa, a ScOti zorganizował finał konkursu strzeleckiego (o ile dobrze wiem wygrał go Jack1) Niedługo później odbył się pokaz pierwszej pomocy zorganizowany przez Mohera - zobaczyliśmy podstawowe zasady udzielania pierwszej pomocy, sposób bezpiecznego zdejmowania kasku integralnego i wiele innych czynności mogących uratować życie. Po pokazie nastąpił przyjemny moment rozdania nagród konkursowych, dyplomów, podziękowań itp. Przy dźwiękach płyty nagranej przez Mnicha rozpoczęło się wieczorne ognisko. W tym czasie ja wciąż jeździłem w tę i z powrotem jak autobus PKS, a na miejsce zlotu przybywali kolejni goście, niespodziankę sprawił Luca, który przybył swoim stalowym rumakiem wraz z BabaLuca. Ostatnim ale bardzo mile widzianym przybyszem był Rosho (Marek), który przybył do nas prosto z pracy swoim samochodem. Może nie wszyscy wiedzą, ale Marek ma nieoficjalny tytuł "pierwszego Aquilowca Rzeczypospolitej" - jest właścicielem Hyosunga Aquila GV650 już od 2006 roku. Pochwalę się, że miałem zaszczyt dostarczyć Marka na moim motocyklu z parkingu na wieczorne ognisko. Spotkanie zwieńczyła tańce, podobnie jak poprzedniego wieczora przygotowane przez naszych wspaniałych DJ-ów. Oczywiście cały czas w mniejszych grupach toczyły się długie rozmowy, dyskusje, wspólne oglądanie motocykli itp. Impreza dogasała gdy już świt był za pasem, a niebawem trzeba było wstać..... Poniedziałkowy poranek rozpoczęła Maleńka, która swoim słodkim głosikiem obudziła kogo się dało Na śniadanko spałaszowaliśmy żurek z kiełbasą, przygotowany przez Leona i Ulę. Po śniadaniu pogoda nieco nas wystraszyła (chmurzyło się) i plan zwiedzania Muzeum Zduńskiej Woli został przesunięty na następne spotkanie, i wszyscy pośpiesznie zajęli się pakowaniem. Przed wyjazdem Sowa musiał jeszcze przewieźć na swojej Hondzie CBF1000 małą Pszczółkę Kasie, ale najwyraźniej nie spisał się za dobrze, bo Kasia zażądała jeszcze przejażdżki na moim motocyklu Nastąpiły długie pożegnania, pakowanie i wyjazdy małymi grupami lub całkiem samotnie. Mi przypadł w udziale zaszczyt powrotu w towarzystwie Umka (co raczej oczywiste), Moherów, Tls-ów i Sowy. Po drodze nieco się zagapiłem i zamiast trzymać się trasy, którą przyjechaliśmy, pojechałem zgodnie ze wskazówkami GPS-a - drogi nie nadłożyliśmy, ale przez 100km jechaliśmy po nieco gorszych drogach i momentami słyszałem jak Sowa przeklina pomysł wspólnego powrotu Tuż przed Rawą Mazowiecką wpadliśmy na trasę Katowicką i w niedużej odległości od Warszawy zorganizowaliśmy kolejny (drugi tego dnia) postój. Na stacji spotkaliśmy nasz wóz techniczny i jego dzielną załogę - przyznam, że ucieszyliśmy się z tego spotkania (choć rozstaliśmy się zaledwie parę godzin wcześniej). Po chwili usłyszeliśmy nadlatujący bombowiec B52 - ale zanim zdążyliśmy zastanowić się kto atakuje, dostrzegliśmy że źródłem dźwięku jest motocykl Cejotów dzielnie pomykający w kierunku domu - oczywiście Cejoty - spostrzegawczy ludzie - pomachali naszej ekipie Chwilę potem byliśmy już w Nadarzynie, gdzie pożegnaliśmy się z Sową i Moherami, a Tsl-owie wraz z nami śmignęli na prawo. Po kilku kilometrach pomachaliśmy Tls-om i zjechaliśmy z głównej drogi w kierunku domu. Warto dodać, że w drodze powrotnej deszcz praktycznie całkowicie nas ominął (spadło kilka kropel, ale nie był to poważny deszcz), natomiast po około godzinie od naszego powrotu deszcz rozpadał się na dobre - tym razem szczęście suchych motocyklistów nas nie opuściło A teraz to na co najważniejsze, fotorelacja: Cejot wraz Flarem, wnoszą na zlot Flarową - podobno następnym razem wszystkie Banitki założą sobie gips.... Trwa rozładunek bagażu Cejot przywołuje Banitów I wykonuje serię ćwiczeń aby się rozgrzać przed publicznym wystąpieniem Banici z wolna nadciągają "proszę się odwrócić, chcemy się przywitać" Cejot zaczyna mowę powitalną Jon wszystko rejestruje, kto się śmiał z Cejota, będzie miał przechlapane Bandziorek jest wyraźnie wzruszony przemową Cejota Flar przygotowuje okolicznościowe gadżety Flarowa przygotowana do fotografowania, może wycelować zarówno obiektywem jak i nogą w gipsie. Banici zaczynają się niecierpliwić Bo najwyraźniej coś zginęło...... chyba słynna stówa.... "fajne te smycze, może im nie damy?" Luk@ na wszelki wypadek przekazuje część smyczy na boku..... Jako pierwszy gadżety otrzymuje Nocek - jak nic po znajomości Niestety nie usłyszałem co szeptali między sobą Na scenę wkracza Bandziorek I wybiera co najlepsze gadżety dla siebie Tradycyjny "Niedźwiadek" Następni na liście - Maleńka i Jack1 ScOti również zostaje oficjalnie przywitany Luk@ przekazuje gadżety Flarowej Cejot wita Flara I oczywiście Flarową Kubuś66 wraz Małżonką - niestety też bez motocykla, ale za to w suchych ubraniach Niespodziewanie nadleciał Pszczeli rój I obsiadł Cejota Na szczęście obyło się bez bolesnych użądleń Nocek przechwycił kamerę - i już wiecie, że filmu raczej nie będzie Jona45 z Małżonką chyba nie trzeba przedstawiać - w zasadzie razem z Leonem i Ulą są gospodarzami imprezy Scyzer i eNgine śmigneli po motocykle - na szczęście na miejscu zostały ich przedstawicielki - Monika i Kamila Z czego Cejot skrzętnie korzysta El00nia wraz z Tomem74 - szczególnie mile widziani przeze mnie (nie da się ukryć, że filmy opublikowane w necie przez Toma przekonały mnie do zakupy Aquili - wielkie dzięki Tom) Nocek demonstruje Tomowi, co można zrobić ze smyczek Tak właśnie wyglądają "nierozerwalne więzy małżeńskie" według Nocków Krysz wraz córką Anią - również bardzo mile widziany (pierwszy raz na żywo) Nocek próbuje przyczepić się do Cejotki..... Ili wraz z Małżonką (Ili przebrał się za fotografa, bo też zapomniał zabrać motocykla ) Tls - ekspert w ekspresowym transporcie Hyosungów z Wielkiej Brytanii Jego też nie ominął tradycyjny "Niedźwiadek" Moher wraz z Moherową Jak widać motocykliści przebrani za ludzi wyglądają bardzo niepozornie - ale wszyscy potwierdzą, że bez nich zlot nie byłby aż tak bardzo udany (a na pewno nie dla Nocka) Rodzice Luk@ Jak widać tradycja motocyklowa jest głęboko zakorzeniona w rodzinie Przyjaciele Maleńkiej i Jacka1 ze Zduńskiej Woli, oboje przybyli za sterami pięknych Zippów Cejot już prawie skończył przemowę powitalną Tymczasem ScOti wraca z polowania - ta mała rybka po odpowiednim przyprawieniu pojawiła się na wieczornym grillu jako karkówka - co ciekawe, dla wszystkich wystarczyło (niestety z piwem ten cud już nie wyszedł) Jednak jest jakaś szansa na film ze zlotu Długo oczekiwana chwila, padają słowa "idźcie i integrujcie się" Stalowe rumaki odpoczywają po podróży Bandziorek szykuje się do polerowania - podobno właśnie to najbardziej lubi w motocyklach..... I nie da się ukryć, że Bandziorkowa Honda błyszczy jak nowa Ili szuka swojego motocykla Ale niestety nie może go odnaleźć Moherki sprawdzają kuchnię - da się tu przygotować żeberka! Pszczółka i Gosia również robią inspekcję w kuchni Tymczasem Cejot prezentuje nawe wydechy w Jelonku - a raczej B-52:) Przymierzam się do BMW Mohera - bardzo sympatyczna maszyna Tymczasem Moher zdecydował się na zrobienie "licencji plecaczka" Niestety oblał egzamin i musiał wrócić za stery Leon również przymierza się do Aquili I jest mu na niej bardzo do twarzy Tymczasem Cejot znalazł kogoś kogo jeszcze nie powitał - Gosia też musi być wyściskana Cejot pokazuje Pszczółce jak mogliby razem jeździć motocyklem - oczywiście Cejot jako plecak Motocykl Cejota zmienia fryzurę, frędzelki zostają zaplecione w warkoczyki Na szyby motocykli wędrują okolicznościowe naklejki. BMW Mohera wreszcie zaczyna jakoś wyglądać Dzięki czemu Banici nie boją się przymierzać do maszyny Mohera Tls przygotowuje dla swojego motocykla miejsce pod dachem Kubuś66 dzielnie dźwiga stoły Cejot pomaga wrzucić wsteczny w BMW Mohera I już po chwili motocykl stoi zaparkowany pod dachem Okolicznościowa naklejka pasuje lepiej niż logo BMW Tls również parkuje swoją "mechaniczną pomarańczę" Nocek niestety motocykl zostawił w domu, próbuje więc swoich sił jako DJ I ma w tej dziedzinie pewne sukcesy (Luk@ nie musiał nic naprawiać) Iwonka (Tlinka), podobnie jak ja, biega z aparatem Cejot z Jonem przygotowują pierwszy konkurs Banitki i Banici garną się by sprawdzić kto jest słabą płcią Jednak już na oko widać, że mają liczebną przewagę Nawet kontuzjowana Ania (Flarowa), śpieszy na pomoc Banitkom Jeszcze ostatnie ustalenia Pełna gotowość I poszło!!!!! Przez chwilę wyrównana walka I radość Banitek ze zwycięstwa Pamiątkowe wpisy na gipsie Ani Gips od razu przestał być taki blady Banitki oczekują na wręczenie nagrody za przeciąganie liny Bandziorek rozgrzewa się przed kolejnymi konkursami Bryka niczym kozica górska Albo kangur Choć złośliwi mówią, że raczej jak wielki wiewiór Ania czeka z aparatem na kolejne konkurencje Banici się integrują Banitki również nie próżnują "jak ktoś nam podpadnie to zwiążemy go jak baleron" Koniec części pierwszej C.D.N. .... |
Autor: | verdgar [ czwartek 29 wrz 2011, 15:42 ] |
Tytuł: | Re: 2010.05.1-3 Męka - Rozpoczęcie sezonu 2010 |
Część druga: Rozpoczął się konkurs rzutu tarczą hamulcową - Nocek próbuję swoich sił Bandziorek również i nieoczekiwanie staje się liderem! Trudno powiedzieć, czy to jeszcze rzut tarczą, czy już rzut Moherem z tarczą Flar prezentuje doskonałą technikę rzutu - niestety tym razem zabrakło szczęścia Zadanie dla spostrzegawczych - proszę wypatrzyć lecącą tarczę Ćwiczenia do konkursu strzeleckiego Po konkursach motocyklowych "czerwony autobus" Bandziorka, rusza na trasę Widzać, że sprawia radość pasażerkom Nawet najmłodsza Pszczółka chce się przejechać z Bandziorkiem I widać, że jest zadowolona z przejażdżki Umek próbuję swych sił jako plecaczek Pszczółka również podejmuje to wyzwanie Nocek wraz z Maleńką zawładnęli "parkietem" Niebawem przylatuje do nich Pszczoła i tworzą swoisty "tercet egzotyczny" Mała pracowita Pszczółka pomada Luk@-owi przy doborze muzyki - niestety zabrakło piosenki o Pszczółce Mai Ma swój udział również przy grillu - widać jak dźwiga wielki worek węgla. Tradycyjny chlebek powitalny - a na nim motocykl Jona Banici ściągają masowo do chlebka - jak Pszczółki do miodu I mamy przygotowania do wspólnego zdjęcia Flarowa dostaje mały talerzyk z jedzeniem - musi dobrze jeść, żeby szybko pozbyć się białego bucika Dostaje również zimne okłady Zapachy z grilla przyciągają zgłodniałych Banitów Tymczasem Bandziorek dba o higienę motocykla Oraz o własną Iwonka zintegrowała się z Moherem I rusza biesiada "udawaj, że nic nie jesz - zdjęcia robią!" Stół bogato zastawiony Ania czeka na dokładkę, ale do Grilla jest już kolejka głodomorów Słychać tylko chrupanie Gosia przygotowuje chleb ze smalcem Niestety Bandziorek myślał, że to będzie chlebek z miodem i minę ma co najmniej zawiedzioną Uderzenie z flanki - żeberka Moherka trafiają na stół! "dla nas dwóch może być mało" Luk@ zaczyna kręcić "plackami" i zaczynają się taneczne pląsy Zwabieni muzyką Banici, tłumnie ściągają na "parkiet" ScOti odebrał nagrodę za zwycięstwo w konkursie forumowym - jak widać warto brać w nim udział. Warto dodać, że zwycięzcy podzielili się nagrodą ze wszystkimi spragnionymi Banitami "Musisz się bardziej postarać w kolejnej edycji konkursu, wygrałaś tylko takie mało piwko....." Tańcom nie było końca....... Wszędzie było widać uśmiechnięte buźki Luk@ ma pełne ręce roboty i nie da się ukryć, że pokazał klasę Pszczółka dyskretnie delektuje się piwkiem konkursowym (to chyba jedyne jej zdjęcie z "alkoholem w czółkach" ) Nocek demonstruje słynny "taniec nietoperza" ScOti dzieli się z Nockiem radością zwycięstwa Bandziorek wziął udział w konkursie tenisa stołowego - niestety został zdyskwalifikowany bo ciągle grał w pingponga A to już niedzielny poranek i wspólne śniadanko Motocykle jeszcze śpią Zaczynają krążyć pierwsze legendy z minionej nocy.... eNgine wraz z Kamilą skoro świt wyruszyli załatwiać dobrą pogodę, jak widać wracają uśmiechnięci - pogoda zapewniona! Trzeba przyznać, że załatwili sprawę znakomicie, bo do końca zlotu pogoda dopisywała Mała Pszczółka - Kasia, wraca z porannego spaceru Korzystając z pogody kawalkada motocykli odwiedza zaporę w Jeziorsku "a co wyście, wody nigdy nie widzieli?????" Banici próbują wspólnie ustalić jakie to morze.... eNgine z Kamilą zadowoleni z załatwionej pogody Leon ucieka przed Maleńką "to którym GSem jedziemy dalej?" Tls powiedział Iwonce, że jadą na narty - stąd taki strój Po wizycie na zaporze i basenach w Uniejowie, przyszła pora na "małe co nieco" Oczywiście zajęliśmy prawie cały parking I cały taras w restauracji W oczekiwaniu na posiłek, Bandziorek przeobraża się w Czerwonego Kapturka - żaden wilk nie podejdzie A to już wieczór pożegnalny i nieoczekiwany gość Luca (nieoczekiwany ale przez to bardzo, bardzo mile widziany) I jeszcze bardziej mile widziana Ewa - BabaLuca Specjalnie na prośbę biologa Sowy, Nocek demonstruje jak wygląda nora nietoperza w okresie godowym Pożegnalne ognisko, Sowa jako nocny zwierz, siedzi przyczajony w pełnej gotowości by zaatakować pieczoną kiełbaskę Ostatni gość zlotu - Marek Rosho, w otoczeniu nieoficjalnego "Hyosung Club of Poland" Pszczoła pomyliła rozpromienionego Marka z kwiatkiem i rzuca się na niego - na szczęście Marek przeżył i ma się całkiem dobrze Banici rozmawiają wspólnie przy ognisku i już snują plany kolejnych spotkań (jeszcze nie mają dosyć ) Jon pilnuje ognia I najwyraźniej jest mu zimno...... czyżby to był sztuczny ogień????? Rosho jest bardzo rozpoznawalnym Banitą - nie na darmo gra w znanym serialu "M jak miłość" (w dodatku najczęściej w scenach miłosnych)..... I już po chwili ustawia się do niego kolejka - po autografy i oczywiście powitalny uścisk Luca przygotowuje "kiełbaskę na sposób Kielecki", nie chciał zdradzić szczegółów przepisu, ale walory smakowe są legendarne Jak widać wszystkie zdjęcia robiłem zupełnie "na ślepo Pieczenie kiełbaski - widać, że Luca ma specjalną technikę Piecze dwie kiełbaski na jednym ogniu - widać wprawę podróżnika Zabawa powoli przenosi się na "parkiet" Bandziorek prosi do tańca Ulę A następnie Iwnonkę Dobra rada dla Pań, gdy Bandziorek prosi do tańca, nie warto odmawiać, szybka ucieczka jest lepszym rozwiązaniem Rzut oka na motocykle w świetle księżyca (a raczej lampy błyskowej) I szybki powrót na "parkiet" Gdzie Bandziorek nadal wykonuje taniec radości (już wtedy był całkiem chory na Hyosunga) Elohim dzielnie wspiera Luk@ Ili wyraźnie się rozmarzył......... "jak dobrze, że już jutro będę w domu, z dala od tej dzikiej bandy....." Tymczasem w basenie..... Woda powoli nabiera odpowiedniej temperatury Luka dokarmia BabaLucę Tls całkiem zintegrował się z Bandziorkiem Luca fachowym okiem ogląda park maszyn i staje w szranki z Cejotem i Bandziorem w próbie uruchomienia motocykla Krysza Bandzior wymawia tajemnicze zaklęcie I triumfuje - motocykl zapala przy pierwszej próbie!!! Maleńka przybywa zademonstrować najnowszy model letniej skóry motocyklowej Ale Banici skupiają się na prezentacji pracy silnika w bombowcu B-52 Więc Maleńka ponawia prezentację I po chwili "parkiet" zaczyna się zapełniać Nietoperz Nocek zwabiony odgłosami ucztowania wyleciał ze swej nory Bandziorek przygotował niespodziankę Rozgrzewa maszynę I wykonuje pokaz sztucznych ogni No tak właściwie to ogień był całkiem prawdziwy Po czym zbiera owacje na stojąco Pląsy na "parkiecie" przybierają na sile I osiągają punkt krytyczny, gdy na parkiecie szaleją Cejoty - mało znany jest fakt, że lekcje tańca pobierali na terenie mojej szkoły średniej, mimo to ja nadal nie umiem tańczyć, a Oni wręcz przeciwnie Gdy Cejotka opada z sił, na "parkiecie" króluje Maks Cejot ostro macha grzywą Tymczasem przy stole, trwa narada Hyosungowców Ustalana jest strategia zmiany nazwy, z BAM na Hyosung Club of Poland - w skrócie HCP (Nazwa miała być nieco inna ale skrót był niecenzuralny) Zagadka dla dociekliwych - do jakiej muzyki tańczył Cejot? A do jakiej Luca? W nagrodę obaj powtórzą taniec Gdy muzyka staje się ostrzejsza, Maks chwyta za niewidzialne wiosło i wycina solówkę Luca po wyczerpujących pląsach Panie są już całkiem zintegrowane Cokolwiek by to nie znaczyło Marek, jako nowy wybrany prezes HCP dokonuje przeglądu maszyn I nadeszła długo odwlekana chwila - ostatni wspólny posiłek Bandziorek zbliża się do stołu rześki jak skowronek Na stole pojawia się, ratujący życie Banitów, żurek z kiełbasą Aromat żurku przyciągnął do stołu również Flarową, która mknie co koń wyskoczy Mała Kasia pokazuje wszystkim jak się tańczy - nawet nasz DJ Luk@, był pod ogromnym wrażeniem Moher uzdrawia Izę Nockową - palce które leczą, dokonują cudów i już po chwili, Iza jest jak nowo narodzona Pszczeli rój obsiadł mój motocykl, odlatują dopiero gdy Królowa Pszczółka obiecuje, że nabędzie taki dla swojej gromadki Tymczasem Kasia przeobraża się w rasową motocyklistkę "Proszę mi przyprowadzić mój motocykl" Luk@ pomaga zająć miejsce Sowa staje przed najważniejszym zadaniem.... I jak zawsze staje na wysokości zadania To niestety już koniec mojej relacji, ale już niebawem pojawią się zdjęcia od Tlsa i Iwonki, a także super tajne zdjęcia wydobyte z aparatu Pszczółki - na razie przed opublikowaniem tych zdjęć powstrzymują mnie liczne propozycje korupcyjne Dodam jeszcze, że wiele osób próbowało wpłynąć na mnie abym utajnił niektóre zdjęcia, ale ponieważ oferta została przebita - opublikowane zostały wszystkie fotki |
Autor: | verdgar [ czwartek 29 wrz 2011, 15:45 ] |
Tytuł: | Re: 2010.05.1-3 Męka - Rozpoczęcie sezonu 2010 |
Poniżej uzupełnienie fotorelacji - zdjęcia nadesłane przez Tls-a (znaczną część wykonała Iwonka) Wspólnie z Tls-ami zamieszkiwaliśmy domek z widokiem na "morze" Domek ten dostał zupełnie niesłusznie kilka przydomków Spotkanie Banitek Morskie Oko - przynajmniej kolor podobny Męskie rozmowy Banitów Na pierwszym planie "bombowiec" Cejota Dyskretny urok Chińczyków Moher proponuje Tls-owi zamianę na motocykle..... Banitki wyraźnie lubią czerwone motocykle Jon składa gratulacje zwyciężczynią przeciągania liny i dostaje owacje na stojąco Banitki w trakcie rytualnego "tańca zwycięstwa" Podział nagrody pośród Banitek Bandziorek dostrzegł okazję wygranej w kolejnym konkursie Nocek rzuca tarczą hamulcową Bandziorek osobiście sprawdza dokładność pomiaru Nocek podejmuje kolejną próbę Cejot przemyka w pełnym galopie Bandziorek wykonuje mistrzowski rzut połączony z figurą akrobatyczną Aż się Umek z niego śmieje Żaba zawczasu zajmuje kolejkę przy grillu Nocek i Moher ustalają podział nagrody za wspólny rzut Moher rzuca ponownie I osiąga bardzo dobry wynik - na miarę wejścia do finału! Moherowa uwiecznia to wiekopomne wydarzenie Flar udaje bociana Jak widać humory dopisują Barbara wykonuje rzut oburącz Kolejka chętnych jest bardzo długa Jon będzie asekurował Beatkę podczas rzutu Przytrzymuje ją, żeby nie poleciała razem z tarczą Iwonka (Tlinka) w skupieniu przed rzutem I kolejny rzut w pięknym stylu Maleńka również na jednej nodze Ale zmienia taktykę Ula wykonuje swój rzut Jak widać jest całkiem zadowolona z efektów Iza (Nocka) wykonuje najlepszy rzut wśród Banitek Pamiątkowe zdjęcia Bandziorek sprawdza czy nikt go nie goni, ale wszyscy zostali daleko w tyle Tls składa się do rzutu Druga próba "na bociana" Trwają przygotowania do konkursów motocyklowych Luk@ w pełnej gotowości Również Leon rozgrzewa maszynę Cejot rzuca w nienagannym stylu Bandziorek przygotowany do startu Rozgrzewka przed jazdą konkursową Bandziorek hipnotyzuje jajko wzrokiem niestety jajko nie wytrzymuje tego spojrzenia Jon wygląda bardzo profesjonalnie Tlinka sprawdza czy jej strój pasuje kolorystycznie do Aquili Strój Żaby chyba pasuje nie lepiej Przydałby się motocykl trzyosobowy Tlinka postanawia popływać..... Tlinka.... Tls.... Grupa ustala strategię dalszej jazdy Spotkaliśmy inną grupę motocyklistów - ale nas było więcej więc gdzieś się schowali Okoliczności przyrody w okolicy zapory Jack1 śmiało patrzy w dół, Tls ma jakby mniej odwagi Zdecydowanie woli nie patrzeć w dół Pamiątkowe zdjęcie Leon i Tls Ostanie ustalenia Umek, Maks i ja Seria zdjęć w pełnym pędzie - Jon prowadzi kawalkadę Bandziorek z Żabą - pozdrawiają Luk@ z Elohimem w roli plecaczka Scyzer i Scyzerka Krysz z córką Anią eNgine z Kamilą Leon z synem Umek na swoim GS500 Tych to nie znam... musieli się przypałętać Rodzice Luk@ Mrzysty i Barbara w roli plecaka Jack1 i Maleńka Tom74 i El00nia Słynne zdjęcie z fruwającą klapką obiektywu Jednak to nie byli obcy, to Maks i ja Wóz techniczny - widać, że utrzymuje prawidłową odległość od kolumny - brawo Pszczółka! Enduro w pełnej krasie Załoga wozu technicznego Widok grupy motocykli - miód na serce motocyklistów Mam nadzieję, że wszystkim się podobało - bo mi bardzo. Piękne dzięki za zdjęcia wykonane w pełnym galopie |
Strona 1 z 1 | Strefa czasowa: UTC + 1 |
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group https://www.phpbb.com/ |