Banici Azjatyckich Motocykli https://banici.pl/ |
|
2011.06.23-26 Kampinos - Warszawa https://banici.pl/viewtopic.php?f=62&t=925 |
Strona 1 z 1 |
Autor: | Artur570466 [ sobota 05 lis 2011, 22:30 ] |
Tytuł: | Re: 2011.06.23-26 Kampinos - Warszawa |
Dziękujemy za Wspaniałą imprezę-spotkanie. Na szybko tylko kilka foto z opisem LUK@ testuje głębokość i stan sanitarny... wody przed testami... [tymczasowo brak foto] Test Nr 1 -Dziewczyn , przeszedł bardzo pozytywnie [tymczasowo brak foto] Następny test jak widać już z problemami i w podwojnej obsadzie "WSADOWEJ" - dziękuję Wam chlopaki... [tymczasowo brak foto] Wiekowy to Wam powiem wie jak sie ustawić - DOŚWIADCZENIE [tymczasowo brak foto] Ten to wie jak się ustawić... PS. prywatnie pokazywał mi co mam robić żeby być taki ładny i duży [tymczasowo brak foto] Verdgar i spółka pokazali nam kilka przykładow zabudowy renesansowej i nowoczesnej w STOLYCY... [tymczasowo brak foto] Bandziorek tradycyjnie chciał mi dosrać pokazując motocykle -sprawne [tymczasowo brak foto] Pokazali nam ostatnie miejsce słynnej awarii warszawskiej... [tymczasowo brak foto] Chłopaki od nagłośnienia pokazali nam jak powinna wyglądać dobra KOLUMNA [tymczasowo brak foto] SCOTI pokazał nam na jakim sprzęcie pracuje... [tymczasowo brak foto] Żaba pokazała nam Swoje ulubione miejsce w STOLYCY... [tymczasowo brak foto] Pokazano nam miejsce na topie czyli sławne budowle i słynne schody warszawskie... [tymczasowo brak foto] Pokazali nam również coś co miało być podobne do SYRENY ale ja wiem czy było , chyba nie [tymczasowo brak foto] A potem się zaczęło ale to już nasza słodka tajemnica i nic Wam nie powiem bo się dowiem czegoś czego chyba się boję... DO ZOBKA NA NASTĘPNEJ IMPREZIE |
Autor: | dittos [ sobota 05 lis 2011, 22:40 ] |
Tytuł: | Re: 2011.06.23-26 Kampinos - Warszawa |
a oto i moich parę fotek KAMPINOS 2011 |
Autor: | verdgar [ czwartek 10 lis 2011, 00:58 ] |
Tytuł: | Re: 2011.06.23-26 Kampinos - Warszawa |
Pomysł spotkania w na Mazowszu nie był niczym nowym, wiele razy słyszeliśmy, że Banici chcą zobaczyć Stolicę (nawet się nie spodziewałem, że ktoś może sam chcieć postać w korkach….). Było kilka miejsc potencjalnie się nadających na takie spotkanie i w pewien weekend wraz z Umkiem i Bandziorkiem robiliśmy rozpoznanie. Kiedy wszystkie miejsca zostały już odhaczone a żadne z nich nie powaliło, Bandziorek doznał olśnienia (jak pomysłowy Dobromir z kreskówki) i chwilę później byliśmy już w Kampinosie. Miejsce urzekło nas od razu, teraz musieliśmy ustalić najważniejsze – termin! Do komisji dołączyła Żaba, dzięki której jednogłośnie (czyli jeden głos przebił wszystkie inne) przeforsowaliśmy termin spotkania na Boże Ciało i weekend tuż po tym święcie. Czasu było niewiele, bo tylko niecałe trzy tygodnie, ale chętnych na szczęście nie zabrakło. Nasze przygotowania polegały głównie na posprzątaniu domku (tą robotę odwaliły dziewczyny – Żaba, Weronika i Umek) a ja z Bandziorkiem zajęliśmy się kwestiami technicznymi (skosiliśmy i pomalowaliśmy trawę, popukaliśmy w rury żeby zaczęła lecieć woda itp.) Dzień przed imprezą wraz z Bandziorkiem przywieźliśmy na miejsce akcji stoły na taras, i trochę sprzętu. Sąsiadów zostawiliśmy w błogiej nieświadomości tego co ich czeka…. W czwartkowy poranek wcześnie rano umyłem nasze motocykle (Bandziorek zagroził, że brudnych motocykli nie wpuści za bramę), zapakowałem tobołek na motocykl i wyruszyłem w drogę. Sylwia dokańczała jeszcze produkcję jedzonka więc wyjechała nieco później. Wiedziałem, że Bandziorek już też wypucował motocykl i też śmiga w kierunku Kampinosu. Pogoda była doskonała, ruch na drodze jeszcze niewielki i jazda była prawdziwą przyjemnością. W Kampinosie już czekał Bandziorek z Weroniką, mieliśmy też informacje, że Żaba i Sylwia też już do nas jadą. Mieliliśmy też informacje od innych Banitów, że są już w drodze i lada chwila możemy się ich spodziewać. Gdy razem z Bandziorkiem szliśmy powiesić strzałki wskazujące drogę dojazdu przyjechał Leon z Ulą a chwilkę później zdawało na się, że słyszymy motocykle i tak właśnie było. Luk@ z Marzenką na pokładzie prowadził konwój w którym jechali Scyzer ze Scyzerką, Jack z Maleńką oraz ScOti. Zanim zdążyliśmy powiesić pozostałe strzałki zobaczyliśmy Tadzia - Wiekowego, jak nieopatrznie wjeżdża w bramę ogródków działkowych - na szczęście bez większych problemów wrócił na właściwy kurs Przybyli Banici rozbijali swoje namioty (miejsca na szczęście nie brakowało), a ja z Bandziorkiem przygotowaliśmy główną atrakcję spotkania czyli basen Bardzo szybko pojawił się również Artur w asyście aż trzech dziewczyn (takiemu to dobrze ) Dziewczyn do tej pory nie znaliśmy, więc Artur szybko dokonał prezentacji: "Moja pierwsza żona, moja pierwsza córka, moja druga córka" Tak poznaliśmy Edzię, Misię i Kakę i naprawdę aż trudno uwierzyć, że widzieliśmy się wtedy pierwszy raz Bardzo szybko pojawili się również Dittos i Aga a także Tls wraz z córką Julią . Pojawił się także na chwilę zaprzyjaźniony motocyklista - prywatnie szef Sylwii - przywożąc w darze miód i czereśnie (wszystko "własnej produkcji") Przyleciała też do nas Pszczółka wraz z córką i choć nie zostały z nami to mieliśmy się jeszcze nie raz spotkać Przybył również El0him - niestety sam - za co poniósł karę kąpieli w basenie, zresztą ten swoisty chrzest przeszli niemal wszyscy Banici - niektórzy bardziej a inni nieco mniej chętnie Omówiliśmy wspólnie gdzie nasza wycieczka chciałaby pojechać i co zobaczyć, plan na piątek zakładał zwiedzanie Muzeum Fryderyka Chopina w Żelazowej Woli i popas w okolicznych karczmach, a w sobotę mieliśmy pojechać na Warszawską starówkę, kompleks fontann multimedialnych, zobaczyć panoramę Warszawy z Pałacu Kultury i Nauki (im. Józefa Stalina) a także kilka innych punktów, których nie udało się zrealizować więc zachowuję je w tajemnicy na następny raz Oczywiście stoły zostały zapełnione jedzeniem a kubeczki różnymi płynami wśród, których królował Hiszpański płyn do chłodnic - przywieziony przez Artura (oczywiście było to bardzo dobre wino, tylko opakowania sugerowały inne przeznaczenie). W ruch poszedł również grill a wraz ze zmierzchem uruchomiliśmy również muzykę i zabawa rozkręciła się na dobre więc niewiele mogę opisać bo niewiele pamiętam Piątkowy poranek przyniósł lekkie pogorszenie pogody - było dość pochmurnie i choć nie padało pogoda była nieco niepewna, nie przeszkodziło nam to jednak skonsumować żurku upichconego przez nadwornego Kucharza - który to tytuł niepodzielnie przypada Arturowi (podobno lekarz zalecił mu taką terapię - gotowanie... ) Okazało się też, że w nocy w Kampinosie grasowały bardzo niebezpieczne zwierzęta, znane także jako dzikie schody. Bogu ducha winny Tadeusz, został przez nie dotkliwie pokąsany w kolano, co niestety wykluczyło go z udziału w wycieczce, która zarazem stała się misją ratunkową - mieliśmy bowiem zakupić w aptece antidotum na jad schodów. Niestety nieoczekiwane obowiązki wezwały również żabę, która wspomagana przez Sylwię pognała do Warszawy. Reszta grupy zapakowała się do pojazdów (tych dwu i tych czterokołowych) i pojechała w stronę Żelazowej Woli. Trasa nie była długa (mniej niż 20km), więc dość szybko zaparkowaliśmy maszyny na parkingu przy muzeum. Przez większą część naszego zwiedzania parku pogoda nawet dopisywała, jednak w pewnym momencie niestety luneło. Szczęśliwie mogliśmy się schować pod jednym ze starych ogromnych dębów, gdzie przeczekaliśmy nawałnicę. Chopin starał się nam umilić oczekiwanie przygrywając na fortepianie - co było bardzo miłe z jego strony (zwłaszcza, że niestety od dawna nie żyje). Po powrocie na parking zaczęliśmy się rozglądać za miejscem gdzie możemy coś zjeść. Rozglądanie to zajęło sporo czasu, bo jak się okazuje karczmy z największymi reklamami zupełnie nie były przygotowane na nasze przybycie. W końcu jednak znaleźliśmy lokal, gdzie było dla nas wystarczająco dużo miejsca - zarówno na parkingu jak i w samym lokalu Napełniliśmy brzuchy, niektórzy nawet zdecydowali się na deser (zapoczątkował to El0him, który zapytał czy pani może mu zrobić loda...... nie wiemy czy został dobrze zrozumiany, ale deser dostał) Po obiedzie większa część naszej grupy, prowadzona przez Bandziorka pomknęła do Kampinosu, a mniejsza część pojechała do pobliskiego Sochaczewa na poszukiwanie Apteki. Oczywiście znaleźliśmy Aptekę i nabyliśmy niezbędne antidotum - dla pewności kupiliśmy też trochę różnych trunków, bo wiadomo, że alkohol dezynfekuje i rozgrzewa Po powrocie do Kampinosu rozpoczęliśmy przygotowania do wieczornej biesiady - grill znów zaczął dymić Ania i Sylwia wróciły z Warszawy i przywiozły Iwonkę wraz z Frankiem, ale nagły przypadek wezwał Bandziorka, który musiał ratować świat - pomógł mu w tym Leon, użyczając transportu i własnej osoby. Niestety obowiązki wzywały również Luk@ i Scyzera więc pożegnali się i dosyć szybko wrócili do Łodzi. Na szczęście Artur, który wraz z dziewczynami gdzieś zaginął - odnalazł się w dodatku z zupełnie nową fryzurą...... Fryzura ta okazała się wymienna i dostarczyła nam masę zabawy - co będzie widać w części z obrazkami Tak jak poprzedniego dnia biesiadowaliśmy przy muzyce tak długo jak tylko starczyło nam sił Sobota - pogoda tym razem wyglądała bardzo obiecująco! Niestety obowiązki wzywały Artura, który niestety nie chciał nam zostawić swoich dziewczyn, a także Dittosa i Agę. Wcześnie rano znikł również El0him - ale on popędził by nabijał kolejne kilometry w akcji "biegam bo lubię" (co ważne było to pierwsze gościnne bieganie Wiktora - jest to uwiecznione i podkreślone w tym wywiadzie: http://bieganie.pl/?cat=159 ) Reszta grupy spokojnie zjadła śniadanie i pojechała zwiedzać stolicę Po drobnym błądzeniu (wszystko w ramach zwiedzania), dotarliśmy na Warszawską starówkę gdzie zaparkowaliśmy nasze maszyny w pobliżu pomnika Mickiewicza. Tls pokazał nam bardzo ciekawe miejsce - fontannę wewnątrz budynku, ale nie było to zaplanowane więc szybko ruszyliśmy dalej. Upchnęliśmy nasze kaski naszej podręcznej szafie (samochód Tls-a) i ruszyliśmy zwiedzać Po drodze kontaktowała się z nami Pszczółka zapowiadając, że dotrze do nas na starówce i wraz z Wiktorem (który już się wybiegał - choć złośliwi twierdzą, że cały czas był u Pszczółki i odsypiał nocną hulankę) odnaleźli nas w pobliżu Zamku Królewskiego. Ruszyliśmy przez rynek Starego Miasta zwiedzając szczególnie dokładnie lodziarnie i kultową budkę z zapiekankami - rekomendowaną przez Bandziorka (podobno tak wyrósł właśnie na tych bułkach z pieczarkami). Przeszliśmy na rynek Nowego Miasta, gdzie akurat odbywał się jarmark wiejskiego jadła - co oczywiście było kolejną okazją do degustacji (wiem, że to wygląda jakbyśmy ciągle coś żarli ale w sumie tak było na prawdę ) Następnie udaliśmy się nad brzeg Wisły gdzie mogliśmy obejrzeć kompleks fontann multimedialnych. Co prawda ich atrakcyjność jest znacznie większa po zmroku, ale w ciągu dnia jest się tam znacznie łatwiej dopchać, zwłaszcza że tego dnia były tam zaplanowane dodatkowe atrakcje w postaci koncertów i innych działań związanych z nocą Świętojańską (działania te były prowadzone przez spore stado przebierańców, jak się dowiedzieliśmy mieli oni symbolizować postacie z legend Warszawskich - jedną "Syrenę" nawet próbowaliśmy zwerbować na nasz zlot, ale była oporna) Ruszyliśmy w drogę powrotną do naszych pojazdów przechodząc wzdłuż Barbakanu i oczywiście oglądając pomniki Małego Powstańca i Jana Kilińskiego. W pobliżu Kolumny Zygmunta jakaś egzotyczna grupa zaklinała deszcz - niestety bardzo skutecznie - deszcz lunął dość niespodziewanie, na szczęście zdołaliśmy się ukryć w budynku kryjącym najstarsze ruchowe schody w Polsce - prowadzące z trasy W-Z na Plac Zamkowy. Ponieważ grupa wycałowująca deszcz schowała się przed deszczem - opady ustały Pszczółka pożegnała się z nami i obiecała, że jeszcze się zobaczymy:) Tymczasem my dziarsko ruszyliśmy do naszych pojazdów i pojechaliśmy pod Pałac Kultury. Okazuje się, że wjazd na trzydzieste piętro cieszy się dużym powodzeniem i musieliśmy chwilkę poczekać na swoją kolej - ale było warto, zwłaszcza, że większość z nas była tam pierwszy raz (nawet spośród mieszkańców Warszawy nie wszyscy mieli okazję wcześniej tam być - np. Weronika ) Widok z tarasu został uwieczniony na fotach więc wspomnę tylko, że Warszawa z tej wysokości wygląda naprawdę fajnie, zwłaszcza, ze widać jak przemyślanie obsadzane są kwietniki - w barwach miasta - czego nie widać niestety z dołu Bandziorek chciał wkręcić eNgina w bieg po schodach na dół, ale nie dał się skusić i wszyscy zjechaliśmy windą. Skorzystaliśmy jeszcze z ekskluzywnej toalety (nie codziennie sika się w Pałacu) i udaliśmy się do naszych motocykli. Czas upływał nieubłaganie i kolejne punkty wycieczki zostały zastąpione przez konieczność napełnienia brzuchów - wybór miejsca nie był łatwy ale Bandziorek sprostał zadaniu i już niebawem mogliśmy wcinać pizzę, spaghetti i inne specjały z PizzaHut. Po posiłku stwierdziliśmy, że Warszawę już za chwilę będą zamykać więc pora wracać do Kampinosu. Droga powrotna była jednym z fajniejszych naszych przejazdów - głównie dlatego, że wreszcie nie błądziliśmy Poza tym nasza grupa była stosunkowo niewielka więc przejazd był bardzo płynny. Podczas gdy my zwiedzaliśmy Stolicę do kampinosu przyjechał Raven81 wraz z żoną Anetą - oczywiście kontaktował się z nami telefonicznie i przekazaliśmy, że niebawem będziemy na miejscu - naszych nowych gości przywitał Tadeusz, który poza pilnowaniem obozowiska, dzięki intensywnemu stosowaniu antidotum, zaczynał mieć nadzieję na ocalenie nogi. Przed wieczorną imprezą zostałem wysłany do pobliskiego sklepu na zakupy. Żaba, która w czasie całego naszego zlotu nie jechała jeszcze motocyklem, zgodziła się mi plecakować, a Leon (dzięki uprzejmości Bandziorka), pojechał za nami drugą Aquilą. Była to bardzo krótka traska i żeby nieco zaspokoić niedosyt jazdy, specjalnie wracaliśmy dłuższą drogą - niestety miało to fatalne skutki dla Leona, który (zapewne od wiatru) zapadł na ciężką Aquillozę i nie wiem czy do dziś się wyleczył Na nasze ostatnie grilowanie ponownie zjawiła się Pszczółka i tym razem przywiozła ze sobą niespodziankę w osobie garfielda69. Kocur okazał się bardzo cenną niespodzianką bo okazał się, że ma prawo jazdy na grill Jak zobaczycie na fotkach, dzielnie dawał radę obsługując trzy grile jednocześnie, warto dodać, że wspierał go aktywnie Raven - który moim zdaniem, zaliczył bardzo udany debiut na naszych spotkaniach i wciąż mam nadzieję, że niebawem go zobaczymy znowu - tym razem na dwóch kołach Zwyczajowo impreza zakończyła się gdy już wszyscy padli Następnego ranka po śniadaniu zaczął się smutny moment pożegnań... Banici raz po raz znikali z Kampinosu zostawiając nas pośrodku puszczy.... Kilka tygodni po naszym zlocie, leśna działka na której się bawiliśmy zmieniła właściciela więc nasza impreza była naprawdę w ostatniej chwili - chociaż podczas ostatniej rozmowy z Bandziorkiem stwierdziliśmy, że możemy postawić nowego właściciela przed faktem dokonanym i znów tam przyjechać Obrazki - niebawem |
Autor: | verdgar [ czwartek 10 lis 2011, 11:51 ] |
Tytuł: | Re: 2011.06.23-26 Kampinos - Warszawa |
Bandziorek zapewnił bezpieczeństwo zlotu - porządku pilnował bardzo groźny pies obronny Wiktoria - młodsza córa Bandziorka i żaby - sama chętnie wskoczyła do basenu Wszystko wygląda bardzo spokojnie, ale niebawem ryzyko kąpieli w basenie znacznie wzrośnie Julia (córka Tlsa) i Wiktoria - te dwie Panie trzeba było wyganiać z basenu Umek wyciąga planszę do Twistera - będą wygibasy Poznajemy rodzinę Artura Jak widać - ciężko pracuję Obóz Leona i Uli Miejsce naszej zabawy - pogoda dopisuje Wiekowy zabawia Agę (małżonkę Dittosa) Ktoś koniecznie chce być na zdjęciu Zdjęcie do kolekcji Tadeusza Bandziorek opowiada o motocyklach - chwali się złotymi zaciskami Rozgrywka Twistera - grają Wiktoria oraz Kuba i Mateusz (chłopaki Leona i Uli) Druga córka Artura i Edzi - Karina (znana również jako Kaka) Artur z Edzią w rozgrywce Twistera i bęc - Artur wygrywa Zastawiony stół - Leon udaje, że go nie ma Dittosy Luk@ i Marzenka Tls - portret lekko pod słońce Bandziorek - również oświecony Maks przemyka się ukradkiem Bandziorek po posiłku szybko podlicza zjedzone kalorie - dieta rzecz święta Przyleciała Pszczółka Edzia próbuje złapać ziarnko ryżu widelcem Bandziorek chciałby spać razem z Leonem.... Chłopaki za bardzo dokazywali i dzielny pies obronny zaprowadza porządek Kolejny portret Bandziorka - tym razem mina poważna Portret Maleńkiej Portret Marzenki Uśmiechnięty portret Misi Scyzer udaje, że śpi - ale nie uchroniło go to przez zdjęciem Tls intensywnie promuje kolor pomarańczowy Zdjęcie grupowe Mateusz czeka na deser Żaba w świetle pochodni przeciw-komarowej Luk@ z Marzenką na kanapie Zaczynamy pląsy - Tls tańcuje z Żabą Dittos na razie tylko się przygląda Tymczasem Tls porywa do tańca Ulę.... Piątkowy poranek - Wiekowy pokąsany przez schody porusza się z trudem 6 rano a Wiktoria już szuka towarzystwa do zabawy..... Mecz frisbee Artur ogłasza mobilizację.... Jak co rano - kolejka do WC Bandziorek przymierza się do Hondy Dittosa - mina mówi sama za siebie Misia i Kaka mają ochotę na Hot-Doga... Portret Misi - na poważnie Edzia i Artur Jack 1 Maleńka Zdjęcie grupowe - Tychy i Zduńska Wola na jednej ławce Ocho - zauważyli kamerę Teraz pozują na całego Ciekawe kiedy im się znudzi..... nieprzenikniony wzrok Artura.... Ula z Markiem - naszym gospodarzem (jeszcze wtedy działka w Kampinosie była jego własnością) Karina poskromiła psa obronnego... Rozpoczyna się konkurs szalonych fryzur - pierwszy startuje Jacek Maleńkiej również dobrze w niebieskim Misia przestaje być blondynką Edzia próbuje zachować powagę Ula również ma nową fryzurę Agnieszce też do twarzy w niebieskim Jednak to Dittos jest prawdziwym niebieskim przystojniakiem Julia w wersji niebieskiej Wiktoria jest wyraźnie ucieszona nowym kolorem włosów Kuba wygląda trochę jak skrzat ScOti też przypomina bajkową postać eNgine jako siódmy krasnoludek Scyzerka również prezentuje się bardzo sympatycznie Tls zazwyczaj jest inaczej uczesany, ale ta fryzura bardzo mu pasuje Tadeusz wybrał opcję lekkiego nieładu we włosach Artur również udaje elfa Pora na zmianę fryzury - kto to może być????? Czyżby Violetta Willas? Maleńka jako blondynka Z kapeluszem - całkiem odmieniona Jakaś nowa koleżanka? Artur zaczyna się zastanawiać czy na pewno dobrze zrobił, że przyjechał.... Podobno właśnie tak wyglądała Violetta Willas w młodości A może bardziej tak..... Ta pani zdecydowanie powinna coś z sobą zrobić.... Kolejna nowa koleżanka To prawdziwe włosy? Te na pewno są prawdziwe Kolejna nowa koleżanka - była bardzo radosna i cieszyła się sporym zainteresowaniem panów Aż się zawstydziła Scyzerka szybko pobiegła do fryzjera Kamila też zmienia fryzurę Kolejna nieogolona pani Misia praktycznie nie do poznania El0him kogoś ukrywa za plecami... Zdaje się, że będzie wymiana koszulek? Nie, jednak Wiktor nie chce się zamieniać Znowu jakaś nowa koleżanka? Niestety paląca "Coś Pani wypadło..." Przybywa Iwonka i jak widać bardzo chętnie wskakuje do basenu Wiktor z Michałem starają się ją powstrzymać Wreszcie udaje się wyciągnąć Iwonkę z wody Mimo krótkiej kąpieli jest zadowolona Na tym zdjęciu widać jak próbuję utłuc komara pochodnią Jeszcze jeden elf? Po wyczerpującym pływaniu, Iwonka uzupełnia poziom płynów Artur dzieli się z Wiekowym własnym kijem golfowym Symboliczne przekazanie "pałeczki" Wiekowy ze swoją nową laską Iwonka i Tls Aga mówi do Dittosa: "nie jedz, robią nam zdjęcie...." Dzieci pilnują namiotów Drogowskaz dla zagubionych Po kąpieli w basenie włosy Iwonki trochę się odbarwiły.... Znowu jakaś nieogolona.... To chyba siostra Iwonki..... Nawet Bandziorek zapuścił włosy.... Leon troszkę rozczochrany Mateusz cały na niebiesko Nasza nowa koleżanka przeprasza za spóźnienie Miała tyle pracy, że nie zdążyła się ogolić Siostra bliźniaczka naszego Bandziorka Oczywiście znacznie ładniejsza Kamila i Monika siedzą grzecznie na kanapie Siostra Bandziorka zachowują się prawie tak samo jak braciszek Tutaj wita się z Kariną Nocna rozgrywka frisbee Iwonka postanawia zostać blondynką Nawet dobrze wygląda w tej wersji A to ktoś przebrany za Żabę.... Złudzenie jest niemal doskonałe Nawet Maleńka się nabrała Zdjęcie grupowe przebierańców Dokumentacja imprezy w kuchni....nawet soczek jest "imprezowy" Bandziorek w roli szejka arabskiego.... Jak widać to, że arabów ciągnie do blondynek - wcale nie jest mitem Ula przy wieczornej "kawce" Szejk naftowy próbuje wmieszać się w tłum - bez powodzenia Albo się ochłodziło, albo będzie nocna przejażdżka motocyklem Wiktor przyłapany na próbie demoralizowania młodzieży..... Podaje alkohol Weronice.... Demoralizujący jest fakt, że podaje tak słaby trunek Eyta też trochę zmarznięta Część artystyczna wieczoru Artur usłyszał AC/DC i porywa do tańca Edytę Od razu robi się im cieplej Nawet bluza już nie jest potrzebna Prawie jak w "tańcu z gwiazdami" Zrobiło się bardzo gorąco.... Arturowi już nie jest za gorąco Ale Edycie jeszcze trochę tak... na szczęście zmieniła się piosenka i inni też mogą potańczyć Nocny portret Jacka Księżyc? Nasz baner w Puszczy Kampinoskiej Banici na Placu Zamkowym Nasz nowy stadion narodowy - podobno Chińczycy już rezerwują miejsca Bandziorek prowadzi wycieczkę i opowiada o Warszawie (o tym samochodzie oczywiście) Przylatuje Pszczółka Zwiedzamy lodziarnię Jak widać jest bardzo zabytkowa, Bandziorek z Umkiem zwiedzają z bliskiej odległości Pamiątkowe lody ze starówki Pan udaje pomnik - w zasadzie poza kolorem zachowuje się dokładnie tak jak wszyscy na budowie Kolejny punkt wycieczki - budka z zapiekankami W tle widoczny Rynek Starego Miasta Chyba coś się paliło bo jest straż pożarna... Wiktor jako pierwszy degustuje słynnej Warszawskiej bułki z pieczarkami Reszta ekipy zwiedza zwiedza bez konsumpcji Bandziorek delektuje się smakiem..... Weronika jakby trochę mniej Jacek też chyba spodziewał się czegoś bardziej wykwintnego Idziemy nad Wisłę - zupełnie przypadkowo na pierwszym planie - śmietnik Doszliśmy do fontann multimedialnych Fontanny są po drugiej stronie - dlatego ich nie widać O tutaj W tle wyjątkowy architektonicznie - rządek kabinek sanitarnych Czyżby było zamknięte? Tls z dziewczynami jakoś się przekradł za ogrodzenie Tu jest "dziura w płocie"! Na tej scenie tego wieczoru ktoś miał wystąpić - nie mam pojęcia kto...... Bandziorek trochę boi się wody.... A dziewczynki wręcz przeciwnie "Zakaz wchodzenia" ale nie ma zakazu wrzucania...... Tak wygląda fontanna - woda sika z dołu do góry Po minie Wiktora widać, że nie jest zachwycony Pszczółka rozkłada ręce Zaczepiamy Panią w przebraniu - dowiadujemy się o imprezach z okazji nocy Świętojańskiej Bandziorek namawia Panią żeby poszła z nami...... Wracamy do Motocykli Spacer przy Barbakanie - to ten wysoki po prawo, z czerwonej cegły Zwiedzamy pierwsze schody ruchome... Tym razem Wiktro jest lekko przerażony - woli jak podłoga się nie rusza 30 piętro Pałacu Kultury Jak widać w Warszawie buduje się na okrągło (czasem na półokrągło) Widok od strony ulicy Emilii Plater - na dole salon meblowy Emilia - nawet nie ma kolejek!!! Idziemy dalej A to widok na ulicę Marszałkowską - w oddali widać też dachy starówki Bandziorek mówi: "tam na dole jest Warszawa, stolica Polski" Weronika podziwia stolicę Jacek woli pozować do zdjęć Tam na dole widać nasze maszyny Która czyja? To prawie pytania na konkurs Ulica Świętokrzyska i Stadion Narodowy w tle Udało mi się "podejść" bliżej Most Świętokrzyski - pierwszy most wiszący w Warszawie Most Siekierkowski - drugi most wiszący w Warszawie Dittos??? A mówił, że jedzie do domu??? "Droga wycieczko, przechodzimy dalej" Widok na aleje Jerozolimskie - w dole budynki dworca kolejowego Warszawa Śródmieście Rondo Romana Dmowskiego a przy nim Rotunda PKO - w dawnych czasach miejsce znane z wybuchu który rozrzucił trochę kasy po ulicach Weronika i Hotel Marriott (Marriott to ten za kratkami) Nasze ostatnie grilowanie - Garflield jedną ręką obsługuje trzy grile Jest to możliwe tylko dzięki pomocy Ravena Tylko dzięki zasłonie dymnej przy stole jeszcze są wolne miejsca Garfield dolewa do Grila tajemniczego specyfiku - podobno jego receptura jest najgłębiej strzeżoną tajemnicą rodzinną... Gdyby jeszcze ktoś nie wiedział jak do nas trafić - skręcaj w lewo Drugi raz też w lewo Tutaj Kuba zaszalał i przyprawia Wiktorii różki "Dotarłeś do celu" To niestety koniec zdjęć z naszego spotkania Bardzo dziękuję za współpracę fotoreporterską Weronice, która jest autorką większości zdjęć w fotorelacji. Wydaje mi się, że była to jedna z bardziej udanych imprez tego sezonu, zapewne dużą rolę odegrała pogoda, ale bez wszystkich którzy przyjechali nic by się nie udało - jeszcze raz dzięki za to spotkanie Kilka tygodni po naszym spotkaniu pojechaliśmy tam jeszcze raz - dosłownie w ostatniej chwili przed sprzedażą. Poniżej kilka zdjęć uzupełniających relację Zdjęcie do folderu Puszczy Kampinoskiej - ukazujące piękno dzikiej przyrody i jeszcze piękniejsze motocykle Tu chyba nie potrzeba komentarza Jeden wyczyszczony - zostały jeszcze dwa... |
Strona 1 z 1 | Strefa czasowa: UTC + 1 |
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group https://www.phpbb.com/ |