Banici Azjatyckich Motocykli

Szlak Fortyfikacji Mazurskich zjeżdżony tylko w części. Jest tego dużo więcej niż myślałem. Zrobiliśmy łącznie 1446km i jak zwykle został niedosyt. Kilka fotek z wyjazdu więcej jest w galerii.

Ok to opisuję co, gdzie i jak

Dzień 1

Plan był taki, aby przejechać Szlakiem Fortyfikacji Mazurskich. Na mapie wszystko ładnie wyglądało, ale w rzeczywistości było to nie możliwe do zrobienia w dwa dni. Jako miejsce wypadu wybraliśmy miejscowość Ryn.








Rezerwacja pokoju okazała się jedną wielką porażką. Pokój był, ale nie było ogrzewania. W nocy nawet nie pomogło mi 0.5l, bo cały czas się czułem jak bym był w lodówce. Rano szybkie pakowanko i zmieniamy miejsce zamieszkania. Miejscowość ta sama. Gdy już wszystko ogarneliśmy ruszamy w drogę.

Pierwszy przystanek robimy w Giżycku w Twierdzy Boyen







































Kolejny przystanek to Wilczy Szaniec. Bunkry robią wrażenie. Jeżeli kogoś interesują te klimaty to będzie miał co zwiedzać. Zdjęcia średnio oddają wielkość tych obiektów.
















































Polecam przewodnika Henryka Dziadka oraz jego przewodnik (jeden z lepszych jaki miałem w rękach). Zdjęcia w nim są świetne.









Jeszcze dwie foty na parkingu i dalej w drogę









Kolejny przystanek to Mamerki i od razu się okazało, że bursztynowa komnata się znalazła



































Dużo ludzi wymiękało podczas wchodzenia na tą wieżę. Nie dla tego, że wysoko, ale dlatego że schody są zrobione z krat podestowych i wszystko widać co jest pod spodem








Na górze też jest dobrze, bo cała wieża chodzi. Nie powiem, bo mi się kilka razy kolana ugięły
























Następny postój w Stawkach gdzie jest sucha śluza.




























Jeszcze na koniec wizyta na granicy z Rosją i spotkanie ze Strażą Graniczną. O czym pisałem wcześniej.

Dzień 2



Ruiny mostu w Kruklankach




















Tutaj nie wierzyłem własnym oczom Takiego znaku drogowego nie spodziewałem się







Piramida mauzoleum rodziny Farenheidów
















Kolejny most w Botkunach



















Wiadukt w Klepojcach. Gdy przejechałem pod mostem zaliczyłem małe przyziemienie. Niestety przegrałem walkę z motocyklem na kilogramy Powiem szczerze, że jak bym był sam to nie wiem czy dałbym rade go sam podnieść.







I ostatni z wiaduktów w Stańczykach. Najbardziej oblegany przez turystów, chyba ze względu na łatwość dojazdu do niego.




















Były jeszcze takie miejsca jak Trójstyk granic, jezioro Hańcza, Suwałki i kilka innych oraz kolejna kontrola straży granicznej no ale po co robić zdjęcia. Najlepiej to wsiąść na motocykl i napierd...ć kilometry tylko z przerwami na tankowanie, żeby czasem za dużo nie zobaczyć Dlatego czasami wole śmigać sam bo nikt mi wtedy nie marudzi za uszami i mogę w spokoju jeździć i pstrykać zdjęcia gdzie mi się tylko podoba


W dniu powrotu zawadziłem tylko o muzeum Henryka Sienkiewicza w Woli Okrzejskiej



















I tym pięknym akcentem zakończyłem mazurski długi weekend