Banici Azjatyckich Motocykli

Forum miłośników chińskich motocykli, jak również koreańskich, indyjskich i japońskich.
Teraz jest czwartek 21 lis 2024, 17:12
Motorus


Strefa czasowa: UTC + 1




Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 10 ] 
Autor Wiadomość
PostNapisane: piątek 21 lip 2017, 21:32 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): piątek 01 lip 2016, 20:13
Posty: 715
Lokalizacja: Guadalajara / Śląsk
Płeć: Banita
Motocykl: Hyosung ST7
Plany planami, a w realu różnie to wygląda. ;)
Tym razem na szczęście było lepiej w rzeczywistości niż na planach :) , zobaczyliśmy trochę więcej, robiliśmy też przejażdżki po okolicy 8-) więc w sumie przejechaliśmy więcej kilometrów niż było planowane. Na mapce zaznaczyłem mniej więcej naszą trasę:
https://goo.gl/maps/yeh5ovB5Zvn

W sumie to wyszło ponad 3k km. :shock:
Obrazek

Postaram się coś skrobnąć na temat w najbliższym czasie, dzisiaj wróciliśmy i muszę się rozpakować. ;)

P.S.
Proponuję przenieść ten temat do działu "Relacje", będę miał motywację żeby coś napisać. ;)

_________________
Obrazek


Ostatnio edytowano piątek 21 lip 2017, 21:41 przez artemius, łącznie edytowano 1 raz

Góra
 Zobacz profil  
Cytuj  
PostNapisane: niedziela 23 lip 2017, 21:57 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): piątek 01 lip 2016, 20:13
Posty: 715
Lokalizacja: Guadalajara / Śląsk
Płeć: Banita
Motocykl: Hyosung ST7
Dzień pierwszy-ruszamy w drogę :)
Wyruszyliśmy w środę 12 lipca. Poranek spędziliśmy umieszczając bagaże na motocyklu, dobrze że mieliśmy troki i siatkę do zabezpieczenia toreb na bagażniku. W kufry spakowaliśmy ciuchy, w torbach na bagażniku jechał namiot, maty do spania, śpiwory (wersja light do +20C) i koc termiczny. W końcu około południa byliśmy gotowi do drogi.
Obrazek

Skierowaliśmy się na północny zachód z zamiarem rozbicia pierwszego naszego obozowiska na campingu miejskim w Zamora. Większą część drogi pokonaliśmy autostradami omijając szerokim łukiem Madryt obwodnicą M40. Po wyjechaniu ze strefy gęstego ruchu wokół stolicy Hiszpanii pokonaliśmy przełęcz górską łańcucha Sierra de Guadarrama i pomknęliśmy wprost do celu.
Obrazek

Na miejscu, po odnalezieniu campingu musieliśmy się zmierzyć z pierwszą niespodzianką. Camping był nieczynny. Ponadto w okolicy Zamora nie stwierdzono więcej takich przybytków. Siłą rzeczy kontynuowaliśmy więc naszą podróż w kierunku granicy z Portugalią i już wieczorem przybyliśmy do Figueruela de Arriba gdzie mogliśmy w końcu rozbić namiot.
Obrazek

Miejsce położone w dosłownie w "środku niczego", ciche i spokojne, w sam raz na pierwszy nocleg. :D

_________________
Obrazek


Góra
 Zobacz profil  
Cytuj  
PostNapisane: poniedziałek 24 lip 2017, 19:39 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): piątek 01 lip 2016, 20:13
Posty: 715
Lokalizacja: Guadalajara / Śląsk
Płeć: Banita
Motocykl: Hyosung ST7
Dzień drugi - Portugalia trasa N103

Dzień przywitał nas piękną pogodą. Widok z namiotu zachęcał do natychmiastowego wyruszenia w drogę. :D
Obrazek

Mieliśmy zaplanowaną trasę, która znajduje się na pierwszym miejscu w przewodniku "Najlepsze trasy motocyklowe Hiszpanii, Portugalii i przez Pireneje", w dziale poświęconym Portugalii oczywiście. :)
Muszę powiedzieć, że nie zawiedliśmy się, był to rzeczywiście najbardziej widokowy odcinek naszej wyprawy.
Po pokonaniu parudziesięciu kilometrów nieomal przeoczyliśmy wjazd do Portugalii. Był to taki sobie mostek z mikroskopijną tabliczką informującą wjeździe do innego państwa.
Obrazek

Nie dało się jednak przeoczyć zmiany jakości drogi, która dokonała się zaraz po sforsowaniu granicy. ;)
Obrazek

Krajobraz był sielski, niestety widok spalonego lasu jaki napotkaliśmy po drodze przypomniał nam o niedawnej tragedii jaka miała miejsce w innym rejonie Portugalii. Tam gdzie przejeżdżaliśmy wyglądało, że pożar był daleko od drogi i dość szybko został opanowany.
Obrazek

Jadąc po górskich drogach w zasadzie przez cały czas mogliśmy podziwiać wspaniałe widoki dookoła. Pełne kolorów widoki dolin i okolicznych gór.
Obrazek

Na tym odcinku trasy krajobrazy cały czas utrzymywały nas w zachwycie dostarczając wielu wrażeń. :D
Obrazek

Od czasu do czasu mijaliśmy wioski z brukowanymi ulicami, z typową dla tego regionu architekturą.
Obrazek

Po pokonaniu kolejnych kilometrów mogliśmy zobaczyć jakie góry będziemy musieli pokonać zanim dotrzemy do oceanu.
Obrazek

W górach, jak to w górach, ostre podjazdy, serpentyny i znowu super widoki. :D
Obrazek

W końcu udało nam się dotrzeć do wybrzeża oceanu w pobliżu miasta Viana do Castelo.
Obrazek

Tam też rozbiliśmy nasz namiocik i poszli na spacer nad ocean. Troszkę wiało i ludzie wchodzili do wody ubrani w piankowe kombinezony żeby poudawać, że profesjonalnie zajmują się serfowaniem nawołując się po niemiecku albo francusku... ale to już zupełnie inna historia. ;)

_________________
Obrazek


Góra
 Zobacz profil  
Cytuj  
PostNapisane: wtorek 25 lip 2017, 18:55 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): piątek 01 lip 2016, 20:13
Posty: 715
Lokalizacja: Guadalajara / Śląsk
Płeć: Banita
Motocykl: Hyosung ST7
Dzień trzeci - przez Porto na południe.

Z uwagi na to, że camping był opanowany przez surfingowe towarzystwo nie było nam żal zebrać się zaraz po śniadaniu w dalszą drogę. Już chwili pozytywnych wibracji w siodle byliśmy w Porto. :D
Obrazek

W mojej opinii miasto jest jednym z bardziej klimatycznych w Portugalii, polecam wszystkim spacery po starówce, degustację win typu porto w muzeum win ;) , przejście przez most nad rzeką, zjazd kolejką linową z końca mostu czy też wjazd pod górę specjalnym tramwajem po drugiej stronie mostu. Na deptaku wzdłuż rzeki jest mnóstwo knajp, knajpek, barów, kawiarni i restauracji. ;)

Tym razem jednak przemknęliśmy tylko nad Duero po jednym z mostów.
Obrazek

Dalsza trasa...
Obrazek
zaprowadziła nas na camping w São Pedro de Moel.
Po drodze kupiliśmy w wielkim chińskim sklepie rzeczy, których nam brakowało - przedłużacz 10 m wraz z wtyczką tzw. złodziejką i dwie poduszki typu jasiek. :D Zwłaszcza te poduszki były nam bardzo potrzebne, nie zwiększyły znacząco wagi bagażu, bez problemu zmieściły się w torbie na bagażniku, a życie stało się prostsze, zwłaszcza po przebudzeniu rano ;)
Kupiłem dodatkowo tarczę do szlifierki kątowej. Ta tarcza na kolejnych campingach znacznie uprościła mi znajdowanie dobrego miejsca do postawienia maszyny, po prostu podkładałem ją pod nóżkę i problem ze stabilnością podparcia znikał jak ręką odjął.

_________________
Obrazek


Góra
 Zobacz profil  
Cytuj  
PostNapisane: wtorek 25 lip 2017, 19:30 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): piątek 01 lip 2016, 20:13
Posty: 715
Lokalizacja: Guadalajara / Śląsk
Płeć: Banita
Motocykl: Hyosung ST7
Dzień czwarty - prawie stacjonarnie
Tym razem postanowiliśmy zostać na miejscu, zobaczyć plażę i okolicę oraz odwiedzić miasto Coimbra, które było całkiem niedaleko w oddaleniu około 100 km. Uznaliśmy, że będzie to całkiem miła przejażdżka w te i wewte.

Po śniadaniu, spacerkiem z małym przystankiem na kawę dotarliśmy do wybrzeża oceanu biorąc namiar na latarnię morską.
Obrazek

Wybrzeże z tej strony miasteczka okazało się bardzo skaliste i musieliśmy ponownie przeleźć przez rumowiska skalne żeby kontynuować nasz spacer. Plaża jednak okazała się całkiem ładna, a co ważnie nie zasiedlały jej roje wczasowiczów. :D
Obrazek

Po nasyceniu się morskim powietrzem ruszyliśmy zwiedzić miasteczko rzucając też okiem na ogólny widok wybrzeża z deptaka wzdłuż plaży.
Obrazek

Na popołudnie zaplanowaliśmy zwiedzanie Coimbra, trzeba było więc podjechań na najbliższą stację benzynową. GPS wskazał najkrótszą drogę i mogłem poćwiczyć slalom. ;) Okazało się, że niektóre odcinki składają się głównie z dziur, na zdjęciu mam uwieczniony jedynie kawałek w idealnym stanie, później na dziurach było zbyt nerwowo żeby cykać fotki.
Obrazek

Coimbra to stara stolica Portugalii, uniwersytet już mieli w 1290 roku więc można spodziewać się czegoś w rodzaju Krakowa w południowym wydaniu. I tak jest w rzeczywistości. Po przejściu przez bramę miejską starego miasta.
Obrazek

Wchodzimy w uliczki tworzące niepowtarzalną atmosferę starej stolicy.
Obrazek

Można też podziwiać monumentalne zabytki i inne budowle. ;)
Obrazek

Nasyciwszy się, mam tu na myśli oczywiście klimat i atmosferę niepowtarzalnego starego miasta ruszyliśmy w drogę powrotną na miejsce stacjonowania. W czasie zbliżania się do wybrzeża zaskoczyły nas straszne korki, na szczęście w odwrotnym kierunku. Zastanawialiśmy się tylko dlaczego wszyscy się stamtąd ewakuują? Sprawa wyjaśniła się po zbliżeniu się do oceanu na kilka kilometrów.
Obrazek

Z nad wody zaczęła napływać mgła i oziębiło się o ładnych kilka stopni. Kolację jedliśmy ubrani w swetry. Postanowiliśmy również się ewakuować i kontynuować naszą podróż na południe już o poranku następnego dnia.

_________________
Obrazek


Góra
 Zobacz profil  
Cytuj  
PostNapisane: środa 26 lip 2017, 20:53 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): piątek 01 lip 2016, 20:13
Posty: 715
Lokalizacja: Guadalajara / Śląsk
Płeć: Banita
Motocykl: Hyosung ST7
Dzień piąty - uciekamy przed mgłą i zimnem.

W ramach zaplanowanej ucieczki ze strefy niepogody pojechaliśmy dalej na południe zgodnie z planem zaraz po śniadaniu. Chcieliśmy po drodze zahaczyć o miasteczko Peniche, które słynie z pięknych widoków. Jednak po przejechaniu 80 km jakie dzieliły nas od tej miejscowości, podczas zbliżania się znów do wybrzeża zorientowaliśmy się, że paskudny front atmosferyczny tym razem był szybszy od nas.
Obrazek
Mimo wszystko wjechaliśmy do Peniche ale zobaczyliśmy tylko szary opar zamiast oczekiwanych widoków.

Obserwowany na niebie efekt ustąpił dopiero jak zbliżyliśmy się do Cascais w pobliżu Lizbony. Tam też rozbiliśmy nasz namiocik i poszliśmy zwiedzać okolicę. Na horyzoncie jednak wciąż można było zobaczyć jaki rodzaj pogody nas goni. ;)
Obrazek
Tu są ludzie na zdjęciu bo nie chciało mi się już czekać aż przejdą. :D


Dzień szósty - przekraczamy Tag wielkim mostem

Oczywiście rano przywitało nas niebo w pełnym zachmurzeniu, czy też może raczej zamgleniu. Szybko pozbieraliśmy się, przekąsili specjały zakupione w campingowym markecie i pomknęli w stronę Lizbony. A tam jak to w stolicy, samochody i tramwaje, jeden na drugim. No z tymi tramwajami to przesadzam ale samochodów było aż nadto. Przemknęliśmy jakoś obwodnicą czy też inną autostradą i wjechaliśmy na most. Most jest wielki, a potem bardzo dłuuugi.
Obrazek
Widziałem go kiedyś z samolotu i od tej pory chciałem nim przejechać, super przeżycie. :D

Później, po jakiś stu kilkudziesięciu kilometrach rozglądamy się za campingiem.
Obrazek
To było to czego szukaliśmy...

Zostaje więc tylko obiadek w campingowej restauracji. Nikt nie mówi po angielsku ani po hiszpańsku. Przychodzi po kolei trzech młodych chłopaków i każdy po próbie nawiązania kontaktu woła kolejnego. Wychodzi na to, że zjadamy o co nam proponują. I dobrze na tym wychodzimy, bo bardzo nam to smakuje.
Następne kroki kierujemy ku wybrzeżu. Jest urokliwe. :)
Obrazek

Bardzo urokliwe. ;)
Obrazek
W oddali widać zamglenie. Paskudna pogoda wciąż jest na naszym tropie. Postanawiamy nie czekać i kolejnego dnia udać się na skraj kontynentu, tam gdzie zachodnie wybrzeże zakręca i zamienia się w południowe. Do Sagres. :D

_________________
Obrazek


Góra
 Zobacz profil  
Cytuj  
PostNapisane: czwartek 27 lip 2017, 19:58 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): piątek 01 lip 2016, 20:13
Posty: 715
Lokalizacja: Guadalajara / Śląsk
Płeć: Banita
Motocykl: Hyosung ST7
Dzień siódmy - tam gdzie kończy się zachód Europy

I nastał dzień siódmy i popatrzyliśmy na trasę za nami. I zobaczyliśmy, że ta trasa była dobra.
Nie, nie całkiem tak było. ;)
Tak naprawdę to z namiotu nad ranem wygnał nas hałas. Rozbiliśmy się nieopatrznie obok rodzinnego obozu ludzi posiadających dużą liczbę małych dzieci. Cóż poradzić, dzieci mają swoje prawa. ;)
Zwinęliśmy się więc w trybie pilnym i pognali zobaczyć kraniec naszego kontynentu.
Po drodze mijaliśmy "elektrownie wiatrowe", tak blisko nich nigdy nie przejeżdżałem.
Obrazek

Nie mogłem się powstrzymać żeby nie zrobić sobie fotki. :)
Obrazek

W końcu dotarliśmy na koniec zachodniego brzegu. Na początku odwiedziliśmy fortecę Beliche żeby spojrzeć na jej pole ostrzału zatoki sąsiadującej z fortecą Sagres.
Obrazek

Rzeczywiście wygląda na to, że w zatoce mogła stacjonować wielka flota, a miejsce było nie do zdobycia.
Obrazek

Dla wyjaśnienia dodaję mapkę. Pisząc "koniec Europy" miałem na myśli oczywiście zachodnie wybrzeże kontynentu.
Obrazek

Fortecę Sagres mieliśmy okazję zobaczyć wcześniej dlatego tym razem mogliśmy sobie odpuścić jej zwiedzanie. Niemniej polecam obejrzenie tych fortyfikacji. Jest to kawał umocnień i stanowisk artyleryjskich.
Tu widok na fortecę od strony naprawdę wąskiej uliczki przy której znaleźliśmy fajną knajpkę żeby coś przekąsić.
Obrazek

Następnie skierowaliśmy się w kierunku latarni morskiej położonej na skraju zachodniego brzegu Europy. I nawet znaleźliśmy wolne miejsce na samym końcu parkingu przy murku kończącym miejsca parkingowe w zachodniej Europie. :D Dalej już był tylko ocean.
Obrazek

Wybraliśmy się na spacer deptakiem wokół latarni żeby jak zwykle podziwiać piękną rzeźbę klifów nabrzeża.
Obrazek

Było cicho i spokojnie, aż tu nagle jak p...
Obrazek
przelecą samoloty. Nisko, bardzo nisko. Niestety zanim sięgnąłem po aparat były już daleko. Leciały na pułapie może 50 m, nad skałami czyli jakieś 100 m nad morzem. :)

Odwiedziliśmy koniec zachodniego brzegu Europy czyli najwyższy czas żeby pomyśleć o powrocie. Wybraliśmy Zambujeira, na mapie wyglądało, że będzie to dobry początek prostej drogi do Hiszpanii. Zdążyliśmy jeszcze na tradycyjny wieczorny spacer w kierunku plaży.
Obrazek
Jutro procedura powrotu, mamy kolejny raz do przejechania Portugalię w poprzek. :D

_________________
Obrazek


Ostatnio edytowano czwartek 27 lip 2017, 20:07 przez artemius, łącznie edytowano 1 raz

Góra
 Zobacz profil  
Cytuj  
PostNapisane: piątek 28 lip 2017, 20:17 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): piątek 01 lip 2016, 20:13
Posty: 715
Lokalizacja: Guadalajara / Śląsk
Płeć: Banita
Motocykl: Hyosung ST7
Dzień ósmy - powrót w poprzek kraju

Jak zwykle obudziliśmy się pod pochmurnym niebem. Dziwny front atmosferyczny dopadł nas i zachęcił do szybkiego zwinięcia obozu. Wyruszyliśmy w trasę z zamiarem opuszczenia Portugalii jeszcze tego dnia. W odległości około 50 km od wybrzeża wciąż wisiały nad nami chmury.
Obrazek

Jednak trochę dalej, mijając miasto Beja zrobiło nam się cieplej i mogliśmy cieszyć się słońcem. Po odjechaniu od wybrzeża na dystans 200 km poczuliśmy, że wracamy w strefę klimatu kontynentalnego. ;)
Obrazek

Miasteczko Safara skojarzyło nam się z Afryką i jej gorącym słońcem i klimatem. Dodatkowo zaraz po wyjechaniu mogliśmy poczuć takie klimaty.
Obrazek

Oraz podziwiać takie krajobrazy. Po położeniu chmur można się zorientować skąd przyjechaliśmy. :)
Obrazek

Ostatni nasz przystanek w Portugalii to stacja benzynowa w Barrancos położona przy rondzie ozdobionym bykiem.
Obrazek
Gdybym wiedział, że za kilkadziesiąt kilometrów będę mógł zatankować już w Hiszpanii to darowałbym sobie droższe paliwo z Portugalii. W dodatku na stacji były drzwi przesuwne otwierane ręcznie, a ja próbowałem wejść na rympał otwierając je tak się otwiera normalne drzwi. Ludzie w środku strasznie machali rękami i krzyczeli po portugalsku. Dobrze, że ich nie wyrwałem, chociaż prawie mi się to udało ;)

Zaraz za Barrancos, w zasadzie tuż po opuszczeniu terenu zabudowanego zobaczyliśmy tablicę informującą o tym, że właśnie przekraczamy granicę.
Obrazek

Jakość dróg zmieniła się diametralnie. Szczerze mówiąc to drogi w Portugalii nie są zbyt dobre, za to te w Hiszpanii to przeważnie najwyższa półka.
Obrazek

Pojechaliśmy dalej z zamiarem przenocowania na campingu w Monesterio. Niestety tym razem okazało się, że dojazd tam prowadzi przez szutrową drogę i trzeba nią przejechać prawie 5 km. Nie było tam żadnych oznakowań, że na jej końcu jest jakiś camping. Zawróciliśmy więc i zatrzymaliśmy się na początku tej drogi (tam jeszcze był kawałek asfaltu) przy "opuszczonym" miejscu piknikowym. Takim z grillami, stołami i ławeczkami, wyglądało to jednak jakby od lat 60tych nikt tam nie gościł. :)
Obrazek
Jako, że przez następne pół godziny pies z kulawą nogą nie przeszedł tą drogą uznaliśmy, że nie ma co się pchać dalej i pojechaliśmy na najbliższy camping w interesującym nas kierunku. Namiot rozbiliśmy obok miasta Merida słynącego z rzymskich zabytków.

_________________
Obrazek


Góra
 Zobacz profil  
Cytuj  
PostNapisane: sobota 29 lip 2017, 19:15 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): piątek 01 lip 2016, 20:13
Posty: 715
Lokalizacja: Guadalajara / Śląsk
Płeć: Banita
Motocykl: Hyosung ST7
Dzień dziewiąty - jeziora

Udajemy się w kierunku centralnej Hiszpanii do Kastylii la Manczy. Mamy nadzieję na jeszcze jeden nocleg w jakimś fajnym miejscu zanim skierujemy się do domu. Wjeżdżamy na równiny i mijamy wielkie planacje oliwek.
Obrazek

Ciągnące się po horyzont pola uprawne, gdzie już dawno po żniwach.
Obrazek

Albo czasami łąki i nieużytki.
Obrazek

Po drodze zobaczyliśmy transport śmigieł do wiatraka produkującego prąd. Jak są zdemontowane i można się im przyjrzeć mając jakieś punkty odniesienia i obiekty znanych gabarytów ułatwiające oszacowanie ich rozmiarów, to widać jakie są ogromne. :shock:
Obrazek

Spójrzcie na ciężarówkę za konwojem wiozącym śmigła. To daje lepszy obraz ich rozmiarów, taka ciężarówka ma z przeważnie z tyłu tabliczkę "Long vehicle", no to nie wiem co mają za tabliczki te naczepy na które załadowano części wiatraka.

W końcu docieramy do wybranego miejsca na nocleg jadąc wzdłuż rozlewisk rzek tworzących laguny i jeziora.
Obrazek

Jesteśmy w Parku przyrodniczym Lagunas de Ruidera. Jedziemy na camping położony na początku rozlewisk, a jest ich w sumie 16. Po rozbiciu naszego namiotu itd. wybieramy się zwiedzić okolicę, a jest tu naprawdę pięknie. :D
Obrazek

W okresach obfitych opadów poziom wody podnosi się na tyle, że woda z jednego jeziorka przelewa się do drugiego przez dzieląca je naturalną groblę. Ten proces tworzy okresowe wodospady i w efekcie kształtuje brzeg jak na foto poniżej.
Obrazek

Zaczyna się zmierzchać.
Obrazek
Jest szansa, że otworzyli już kuchnie w restauracjach i będzie można coś przekąsić. Naprzeciw wejścia na camping jest kilka barów, które konkurują z campingową restauracją licząc, że dobrym jedzeniem i atrakcyjnymi cenami zwabią ludzi tam mieszkających. To dobra taktyka i zwabiają nas ofertą dania dla dwojga. Udaje nam się zjeść morskie robale i szczypce krabów w cenie niewiele wyższej od dania dnia w campingowej restauracji. :D

_________________
Obrazek


Góra
 Zobacz profil  
Cytuj  
PostNapisane: poniedziałek 31 lip 2017, 20:57 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): piątek 01 lip 2016, 20:13
Posty: 715
Lokalizacja: Guadalajara / Śląsk
Płeć: Banita
Motocykl: Hyosung ST7
Dzień dziesiąty - powrót do domu

Ostatni dzień naszych wojaży upłynął nam na spokojnym toczeniu się w kierunku miejsca zamieszkania. Opuszczając tereny lagun znów musieliśmy przejechać drogą wzdłuż części tych rozlewisk. Można zaobserwować, że w tej porze roku poziom wody jest niski. Widać doskonale dokąd te jeziorka napełniają się w porze obfitującej w opady.
Obrazek

Kontynuowaliśmy naszą podróż po hiszpańskich drogach.
Obrazek

Konsekwentnie omijając autostrady. Nie wydłużyło to jednak drastycznie czasu jazdy. Hiszpańskie drogi są naprawdę świetnej jakości.
Obrazek

Przy okazji postanowiliśmy odwiedzić jeszcze miejscowość Consuegra, która podobno była źródłem inspiracji dla autora książki o Don Kiszocie. Trzeba było zboczyć troszkę z trasy co dało nam więcej czasu na cieszenie się jazdą. :D Nazwa Consuegra w wolnym tłumaczeniu (moim, więc pewnie jest milion powodów dlaczego tak tego się nie tłumaczy) to "Zteściową". Całkiem udana nazwa dla miasta. ;)
Po dotarciu do celu wjechaliśmy na górkę z wiatrakami.
Obrazek

Następnie zjechaliśmy z górki w kierunku knajpki na dole gdzie uraczyliśmy się kawą.
Obrazek

Po chwili relaksu mogliśmy już oficjalnie ogłosić zakończenie wakacji w siodle. Został nam ostatni odcinek trasy. Po drodze okazało się, że wypadałoby jeszcze tylko zatankować bo wskaźnik rezerwy miga już od jakiegoś czasu. Zjechałem na stację benzynową, która okazała się niestety nieczynna z bliżej nieokreślonych powodów. Nic to, pojechałem według wskazań GPS, przecież będzie następna stacja. Wjechaliśmy na drogę naprawdę podłej jakości poprowadzoną poprzez jakieś pustkowia, widoki na stację benzynową bliskie zeru, a według GPS czeka nas jeszcze jakieś 30 km tej drogi. Jednak nie wszystkie hiszpańskie drogi są świetnej jakości, tak fatalną widziałem pierwszy raz. :shock:
Obrazek

Na szczęście w moim egzemplarzu motocykla wskaźnik rezerwy ustawiony jest tak, że zaczyna migać przy około 6 litrach w baku. Wcześniej mnie to troszkę wkurzało, myślałem że to za dużo. Teraz jednak dzięki temu nie było stresu. :) Dopiero kiedy okazało się, że po wyjeździe z powrotem z lokalnej drogi na drogę krajową najbliższa stacja benzynowa też jest nieczynna, zacząłem się zastanawiać czy na pewno wskaźnik rezerwy jest ustawiony tak jak myślałem. Okazało się, że tak, po przejechaniu kolejnych kilkunastu kilometrów zatankowałem w mieście Ocaña. Pierwszy raz wlałem do baku ponad 13,5 l. Nie było strachu, mógłbym jechać jeszcze z 70 km. :)
W każdym razie szczęśliwie zakończyliśmy nasz wakacyjny wypad i wróciliśmy do domu około piątej po południu z finałowym wynikiem nakręconych kilometrów w ilości 3114. :D
Musimy to powtórzyć jadąc do równie fajnych miejsc, było świetnie. :!: :!: :!:

_________________
Obrazek


Góra
 Zobacz profil  
Cytuj  
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 10 ] 

Strefa czasowa: UTC + 1


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

cron
Motolift


POWERED_BY
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL